poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 21

                                                         * Oczami Olivii*

Zakryłam moją głowę poduszką, aby nie słyszeć tych głosów, jednak nic to nie dało. Nad moi łóżkiem stało pięciu wariatów z uśmieszkiem na twarzy, każdy patrzył się na siebie dziwnym wzrokiem. Co oni chcą zrobić?
- Wstawaj! - krzyknęli razem.
- Bo? - spytałam, zakrywając się pościelą. Przecież istnieją jeszcze osoby, które o 8 nad ranem jeszcze śpią, a jedną z nich jestem ja!
- Wstawaj!- krzyknęli jeszcze raz i za chwilę nie miałam już pościeli.
- Nie - powiedziałam zaspanym głosem i znowu zamknęłam oczy, mając nadzieję, że zostawiają mnie w spokoju i będę mogła się wyspać, ale na co ja liczę.
- Trzy... dwa... jeden! - krzykną Harry i cała piątka mnie dźwignęła i pobiegli.
Całą piątka mnie trzymała i biegła ze mną po schodach, następnie minęliśmy salon i zaczęliśmy się zbliżać ku ogrodowi. Niall jedną ręką otworzył drzwi na ogród i cała nasza szóstka była już na dworze. Pogoda nie była za ładna, było pochmurnie i nie świeciło słonko. Chłopcy zaczęli się zbliżać ku basenowi, a ja wtedy zrozumiałam co oni chcą zrobić! Zaczęłam krzyczeć z całych sił, aby mnie puścili, jednak oni sobie nic z tego nie robili. Szczerze to się dziwię, dlaczego jeszcze nie ogłuchli przy moich krzykach, bo ja naprawdę bardzo głośno umiem krzyczeć i sąsiedzi na pewno mnie słyszeli.
- Puszczajcie mnie! - krzyczałam, gdy za chwilę znaleźliśmy się obok basenu.
- A co za to będziemy mieć? - spytali.
Nie miałam zamiaru się odzywać, niech sami zaproponują jakiś pomysł.
- Zrób nam śniadanie! - krzykną Niall.
Naprawdę? Przez głupie śniadanie muszę tak wcześnie stawać? Oni są na prawdę nie normalni! No dobra zrobię im te śniadanie.. ale ostatni raz.
- Eh... no dobra - powiedziałam i prawie wszyscy mnie puścili, gdyż Harry nadal mnie jeszcze trzymał.
- A ja chcę coś innego - powiedział z chytrym uśmieszkiem.
- Uuu - zaczęli wszyscy krzyczeć, jednak Harry wygonił ich wzrokiem i za chwilę byliśmy sami w ogrodzie.
- No więc? - zapytał.
- Puszczaj mnie! - powiedziałam.
- Najpierw chcę nagrodę.
Złączyłam nasze usta wy jedną całość. Jego pocałunki są dla mnie jak ukojenie, są delikatne,czułe. To przy nim czuję się na prawdę bezpieczna. To przy nim czuję te ciepło, które ciągle przy nim jest. Za chwilę do naszego pocałunku dołączyły języki które toczyły nieskończoną walkę o władzę. Gdy się wreszcie od siebie oderwaliśmy Harry położył mnie za ziemi i ruszyliśmy w stronę domu. W kuchni wszyscy spokojnie siedzieli i patrzeli na mnie tym błagalnym głosem.
- Więc co chcecie na śniadanie? - spytałam przekraczając próg kuchni.
- Naleśniki! - krzyknęła cała piątka.
Zaczęłam więc wyciągać składniki, ale zanim zaczęłam robić naleśniki wywaliłam całą piątkę z kuchni, bo przy nich po prostu nie umiem się skoncentrować. Gdy naleśniki były już gotowe zaniosłam je do jadalni, gdzie wszyscy siedzieli i o czymś rozmawiali. Nie interesowało mnie to, bo to na pewno chodziło o ich zespół. Usidłam przy stole i chłopcy zmienili temat.
- Dzisiaj nie będzie nas cały dzień - zaczął Liam.
- Mam nadzieję, że sobie poradzisz - powiedziała Zayn.
- Ja już tyle raz zostawałam sam w domu, nic mi się nie stanie - odpowiedziałam.
- Mamy nadzieję - powiedział Lou.
- A gdzie jedziecie? - spytałam.
- Na próbę i wrócimy dopiero wieczorem - opowiedział Harry.
Rozmawialiśmy tak jeszcze długo, po skończonym śniadaniu Niall z Zayn poszli pozmywać naczynia, bo dzisiaj to ich kolej a reszta poszła szykować się na próbę. Po około trzydziestu minutach cała piątka stała już w salonie gotowa.
- Przepraszam, że nie mogę cię zawiedź na trening - powiedział Harry i pocałował mnie w policzek.
Tak to właśnie dzisiaj znów idę na trening hip-hopu, nie było mnie tam przez dwa tygodnie, a tak bardzo się za nim stęskniłam. Nie mogę się już doczekać gdy zobaczę dziewczyny i chłopaków z mojej grupy. Mniej my tyko nadzieję, że nie było za dużo kroków i, że dam radę wszystko nad gonić.
- Nie martw się, przecież mogę się przejść. Świerze powietrze mi nie zaszkodzi - powiedziałam i pocałowałam delikatnie Harrego.
Następnie wszyscy weszli do samochodu i pojechali na próbę. Zamknęłam dom na klucz i usidłam na kanapie. W telewizji nic ciekawego nie leciało, więc włączyłam na byle jakim filmie, tak aby mi tylko czas przeminął. Gdy film się skończył było gdzieś przed 13, zerwałam się szybko z kanapy, bo przecież o 14 mam tańce! Poszłam do mojego pokoju i wybrałam strój. Pogoda nie była, już taka ładna jak na początku wakacji. Ale na Londyn to i tak było bardzo ciepło. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i włosy wspięłam w kucyka. Następnie spakowałam moja torbę na trening i już była gotowa. Zbiegłam po schodach do przed pokoju, ubrałam moje conversy i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w stronę sali. Daleko nie miałam, więc nie musiałam się spieszyć. Szłam równymi krokami mijając szczęśliwe osoby na chodnikach. Ciekawe dlaczego wszyscy są tacy szczęśliwi? Wszędzie gdzie się tylko spojrzy widać uśmiech na twarzy, ani jednego smutku. Ciekawe dlaczego wszyscy są tacy szczęśliwi? To pytanie zadawałam sobie przez całą drogę, gdy wreszcie doszłam do dużego ogromnego budynku, którym jest szkoła tańca. Weszłam po schodach na drugie piętro i poszłam do przebieralni. W przebieralni było już parę dziewczyn, a gdy mnie zobaczyły zaraz na mnie naskoczyły i wszystkie przytuliły.
- Olivia wreszcie przyszła! - krzyknęli wszyscy.
- Tak za tobą tęskniliśmy.. - zabrała głos Natali.
- Było tak nudno - dodała Amanda.
- Ja też za wami tęskniłam - powiedziałam i przytuliłam ich wszystkich jeszcze raz. - A teraz dajcie mi się przebrać - zaśmiałam się.
Włożyłam moją torbę do mojej szafki w przebieralni i wyciągnęłam ubrania.
Przebrałam się w nie i ruszyłam w stronę sali. W sali byli już prawie wszyscy, brakowało tylko paru dziewczyn. Wszyscy znowu przybiegli się ze mną przywitać i mówili mi co się działo przez te ostatnie dwa tygodnie. Następnie pokazywali mi nowe kroki których nie umiałam i się ich uczyłam. W pewnym momencie do pomieszczenia weszła nasza choreografka, miała uśmiech na twarzy jak każda osoba, którą dzisiaj spotkałam. Co to jest za dzień? Dzień szczęścia czy co?
- Olivia, jak fanie, że już jesteś - przywitała się ze mną a później powiedziała - pamiętajcie, że do zawodów pozostał nam tylko miesiąc i dwa tygodnie.
Wszyscy zaczęliśmy tańczyć nasz układ i dodawać nowe kroki. Teraz nie tylko nasza choreografka daje nam nowe kroki ale my też możemy i to jest świetne. Gdy tylko coś nam nie pasuje mówimy to i próbujemy dodać jakiś nowy krok. Nasza grupa jest tak zżyta ze sobą, że jakby ktoś odszedł to nie było by już tak jak dawnej. Jesteśmy dla siebie jak bracia i siostry, jesteśmy po prostu jedną wielką rodziną, bez żadnych kłótni i kłamstw. Po skończonym treningu szybko się ubrałam i ruszyłam do domu. Znowu mijałam szczęśliwe osoby na chodnikach, które cały czas się uśmiechały i ten uśmiech nie schodził im z twarz. Co to jest za dzień? Gdy wreszcie doszła do domu przekręciłam klucz w drzwiach i już znalazłam się w moim domku, w którym była cisza. Jak widać chłopcy jeszcze nie przyjechali. Hm... tak długo mieć próbę? Położyłam moją torbę obok kanapy a sama położyłam się na kanapie. Dzisiejsza próba była bardzo wykańczająca, no ale przynajmniej mamy już pół choreografii. Nie mogę się już doczekać kiedy pojedziemy na te zawody.
Aby się nie nudzić włączyłam sobie telewizor, gdzie właśnie były wiadomości. Szczerze to nic ciekawego w nich nie było, gdyby nie zaczęli rozmawiać o One Direction
- Dzisiaj sławny zespół na których widok piszczy miliony fanek One Direction miał próbę w Londyńskim studiu, gdzie nagrywali swoją nową piosenkę. Jednak to nie koniec. Podczas przerwy w nagraniach chłopcy mieli czas wolny i w tym czasie sławny Harry Styles spotkał się ze swoją byłą dziewczyną Taylor Swift w kawiarence,a później z niej wyszli trzymając się za ręce w stronę parku, gdzie się pocałowali - pokazali zdjęcie - Czyżby Taylor i Harry wrócili do siebie? Jeżeli tak to gratulacje! Mniej my nadzieję, że teraz tak szybko się nie rozstaną. Krążą również plotki, że oni nigdy nie zerwali i, że zrobili tak tylko dla swoich fanów.- powiedziała i za chwilę dodała - spytaliśmy również chłopców co to za dziewczyna - wtedy pokazali moje zdjęcie - powiedzieli, że to jakaś psychopatka która włamuje im się do domu i ich śledzi. Chłopcy mają teraz na prawdę ciężko.
- Mamy nadzieję, że ta psychopatka zostawi nas w spokoju i nigdy jej nie zobaczymy. - dodał Liam.
Czy to jest rzeczywistość? Niech mi ktoś powie, że to jest sen! Dlaczego?
Dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego oni mi to zrobili? Czy on mnie już nie kocha? Przecież ciągle mówił, że mnie kocha, że nie wyobraża sobie życia be zemnie a teraz?! Teraz tak po prostu całuje inną! I to jeszcze Taylor! Do moich oczy napływało coraz więcej łez, które później tańczyły taniec na moim policzku. Może Taylor miała rację? Może oni nadal ze sobą są, a mnie ma tylko jako zabawkę? Ale przecież Niall by mnie nie okłamywał, przecież on jest moim bratem! A może on też bierze udział w tej całej ''zabawie'' i chce się se mnie ponabijać? Już sama nie wiem co mam myśleć. Oni wszyscy mnie zdradzili! Wszyscy udawali tylko moich ''przyjaciół'', a tak na prawdę chcieli mnie tylko zranić. Chcieli się tylko ze mnie ponabijać. Harry mi obiecywał, że nigdy mnie nie zrani i nie opuści, że na zawsze będziemy razem. A teraz te wszystkie obietnice pękły jak bańka mydlana. Chciałabym aby to był tylko głupi sen, z którego się zaraz obudzę. Nie myśląc długo pobiegłam do pokoju, wyciągnęłam moją torbę wrzucając do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Chciałam uciec! Chciałam uciec od tego wszystkiego. Od tych wszystkich zmartwień, smutków i łez. Po co ja w ogóle przyjechałam do tego Londynu? Jaka ja byłam głupia, myśląc, że oni na prawdę mnie polubili. Napisałam tylko szybko na kartce ''why?'' i rzuciłam ją na moje łóżko. Szybko wybiegłam z domu, nawet nie pamiętając czy zamknęłam drzwi. Ale nie miałam zamiaru się tam już wracać, nie miałam zamiaru się tu jeszcze w życiu znaleźć. Chciałam jak najszybciej stąd uciec i rozpocząć nowe życie. Postanowiłam, że na parę dni zamieszkam u Danielle, a później zobaczy się co życie przyniesie. Może pojadę z powrotem do Polski? Raczej tak, tam nikt mnie nie znajdzie i nikt nie będzie wiedzieć o tym co się tu stało. Z moich oczu ciągle leciały łzy, osoby które przechodziły obok mnie patrzyły na mnie ze smutkiem i współczuciem. Dlaczego to wszystko musi się teraz walić? Przecież zaczynało być tak pięknie.
Po długiej drodze wreszcie znalazłam się obok domu Danielle. Zapukałam do drzwi i po chwili stanęła w nich uśmiechnięta Daniell, jednak gdy mnie zobaczyła mina jej zrzedła.
- Mogę? - spytałam przez łzy.
- Jasne, wchodź - powiedziała i zaprosiła mnie gestem ręki do domu.
Weszłam powoli do domu i poszłam w stronę salonu, gdzie zaraz usiadłam na kanapie. Byłam taka bezsilna. Pierwszy raz czułam się na prawdę okropnie. Za chwilę obok mnie znalazła się Danielle i mocno mnie przytuliła. Dobrze wiedziała, że słowa nic nie pomogą i, że tylko pogorszą sprawę. Siedziałyśmy tak przytuleni przez dłuższą chwilę.
- Mogę iść do pokoju? - spytałam lekko się uśmiechając.
- Jasne - odpowiedziała.
Weszłam powoli po schodach na pierwsze piętro i ruszyłam w stronę mojego byłego pokoju. Otworzyłam powoli drzwi i weszłam do środka. Pokój nic się nie zmienił. Nadal był taki kolorowy i szczęśliwy, jednak przez ten czas ja się zmieniłam. Nie jestem taka szczęśliwa i pełna energii jak dawniej. Chciałabym aby było inaczej, ale nie jest. Cała moja miłość i szczęście wiązała się z Harrym, jednak on mnie zranił. Nigdy nie będę mogła być już taka szczęśliwa ja dawnej. Opadłam bezwładnie na moje łóżko i zaczęłam płakać. Przed moimi oczami pojawiały się się wszystkie chwile które spędziłam z nim jak i z resztą chłopaków. Te kiedy siedziałam razem z Nim na ławce parku i się poznawaliśmy. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że do tego dojdzie, myślałam, że to dzięki nim będę wreszcie szczęśliwa, że to on jest tym jedynym, a on okazał się tylko kolejnym dupkiem który chciał się tylko zabawić. Wstałam szybko z łóżka i ruszyłam wielkimi krokami w stronę łazienki.
Wiedziałam co chcę zrobić i nic, i nikt mi w tym nie przeszkodzi. Zamknęłam drzwi w łazience na klucz, tak aby nikt nie wszedł i zaczęłam szukać tego ''narzędzia'' w szafce. Jest! Wyciągnęłam powoli żyletkę i byłam już gotowa. Wiedziałam, że źle robię, że nie powinnam tego robić, ale po prostu nie miała już sił. Chciałam aby to wszytko się już skończyło. Prędzej uważałam, że tniecie się to głupota i próbowałam każdej osobie z tym problemem pomóc, aż wreszcie sama się w takiej sytuacji znalazłam. Wiedziałam, że to mi nie pomorze, ale skąd się wie? Morze będzie inaczej? Wzięłam głęboki wdech i przejechałam żyletka po mojej ręce. Poczułam lekkie ukojenie, tak, że za pomniałam o wszystkim, ale za chwilę wszystko znowu wróciło. Z mojej ręki poleciała krew, jednak to nie powstrzymało mnie, aby przestać. Zrobiłam drugi.. trzeci.. czwarty raz. Za każdym razem chociaż przez chwilę poczułam ukojenie. Robiłabym tak więcej razy, gdyby nie pukanie do moich drzwi z pokoju, a później do moich drzwi do łazienki. Szybko schowałam żyletkę z powrotem do szafki.
- Tak? - spytała prze drzwi.
- Chciałam zobaczyć jak się czujesz i przyniosłam ci gorącą czekoladę - powiedziała Danielle.
- Dzięki.
Ona zawsze wie czego potrzebuję, mimo że znamy się tak krótko ona zna mnie na pamięć i wie jak mi pomóc.
- Jakbyś chciała pogadać to wiesz gdzie mnie szukać - powiedziała i wyszła z pokoju.
Wyszłam z łazienki,i skierowałam się do mojej torby, wyciągnęłam z niej bluzę z długim rękawem, tak aby nie było widać moich ''ran''. Wzięłam kubek do ręki i poszłam do Danielle. Nie umiałam tak sama siedzieć, potrzebowałam wsparcia i musiałam się wreszcie komuś wygadać. Zeszłam powoli ze schodów i skierowałam się w stronę salonu. Stanęłam przy drzwiach i patrzałam na Danielle.
Siedziała na kanapie i oglądała telewizję. Wydawała się taka szczęśliwa. Nie miała się czym martwić, ma swoje życie i jest w nim szczęśliwa. Ja też chcę tak żyć! Jednak wiem, że od dzisiejszego dnia tak już nie będzie. Będę musiała się jakoś poskładać i iść dalej, jednak ten ból w mym sercu już na zawsze pozostanie.
- Hej - wydukałam.
- Hej - powiedziałam i pokazałam na miejsce obok niej, abym usiadła.
Usidłam więc obok niej a kubek położyłam na stole. Danielle patrzała na mnie wzrokiem ''Jak chcesz to mów, ja cię wysłucham i pomogę''.
- Więc tak... - zaczęłam moją wymowę a z moich łez znów zaczęły lecieć łzy. Ja po prostu jestem za słaba. Nigdy nie czułam się tak okropnie i źle jak dzisiaj. Po skończonym ''wywiadzie'' Danielle mocno mnie przytuliła i pocieszała. Następnie postanowiłyśmy pooglądać jakiś film na poprawę humor.
Po skończonym filmie było już dosyć ciemno, więc postanowiłam udać się do mojego pokoju i spróbować usnąć. jednak dobrze wiem, że to nic nie da. Wstałam więc z kanapy i przytuliłam Danielle.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Za co? - spytała.
- Za to że jesteś - powiedziałam a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Ruszyłam w stronę mojego dawnego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w piżamkę która miała krótki rękawek przez co widziałam moje nowe ''rany''. Położyłam się do łóżka, jedna zasnąć nie zasnęłam....

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Ten rozdział jest na prawdę duuugi dlatego, że nie dodawałam długo rozdziału.
Nie mogę uwierzyć, że piszę już 21 rozdział! Prędzej też prowadziłam bloga, jednak skończyłam go pisać gdy miała około 9-10 rozdziałów bo nikt go nie komentował.
            CHCESZ ABY INFORMOWAĆ CIĘ O NOWYCH ROZDZIAŁACH?  WEJDŹ NA STRONĘ: INFORMOWANI  I NAPISZ TAM SWOJEGO TT, ASK LUB TUMBLRA A BĘDĘ INFORMOWAĆ CIĘ O NOWYCH ROZDZIAŁACH! 

                            NOWY ROZDZIAŁ=6 KOMENTARZY!


niedziela, 20 października 2013

Rozdział 20

                                                              *Oczami Olivii*

Czy ja nie mogę się chociaż raz wyspać? Zakryłam moją głowę poduszką, jednak ''brzęczenie'' mojej komórki nie przestawało. Usidłam powoli na łóżku i chwyciłam za telefon który leżał na mojej szafce, w ogóle nie spojrzałam kto dzwoni tylko szybko odebrałam.
- Halo? - spytałam zaspanym głosem. Bo kto normalny dzwoni o 8 rano?!
- Spałaś jeszcze? O przepraszam, myślałam, że już nie śpisz - powiedziała Pezz.
- Taa spałam ale już nie śpię. - opowiedziałam.
- Chciałam ci tylko przypomnieć, że dzisiaj jest ta impreza i że chłopcy o 13 mają być na próbie, więc wtedy my się u ciebie zjawimy aby wszystko przygotować.
- No to wszystko wiem, ale dlaczego musiałaś mnie tak wcześnie budzić?
- A masz już ten prezent? - spytała, jakby nie słyszała mojego pytania.
- Mam, mam.
- Ok no to do 13. Spodziewaj się nas - zaśmiała się Pezz.
- Pa pa - powiedziałam i opadłam na łóżko.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech i zaczęłam chichotać. A dlaczego? Bo moje przyjaciółki to wariatki ale i tak je kocham! Przykryłam się z powrotem moją pościelą i próbowałam usnąć. Leżałam tak około dwudziestu minut, jednak nie umiałam już zasnąć. Taka moja natura. Zwlekłam się powoli z łóżka i ruszyłam w stronę mojej łazienki. Wzięłam prysznic, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam dresy, które mam na tańce. Następnie pościeliłam moje łóżko, sprawdziłam jeszcze czy wszystko jest w porządku z moim prezentem i poszłam w stronę kuchni. W kuchni, ani w salonie nikogo nie było. Wszyscy sobie na pewno słodko śpią. Postanowiłam wykorzystać ten czas, że nikt mi nie przeszkadza. Weszłam do mojego pokoju, wzięłam gitarę, wbiegłam po schodach i za chwilę byłam już na dachu. Usiadłam i zaczęłam grać znajome mi nuty. Usłyszałam dźwięki które wychodziły z mojej gitary. To dzięki niej, jestem tutaj nadal. To zawsze muzyka była przy mnie, ona mnie pocieszała. Z moimi rodzicami często się kłóciłam, często na mnie krzyczeli, przez to, że w pracy coś im nie wyszło, a niekiedy zdarzało się, że mnie bili. Zawsze wszystko ja musiałam robić. Moich rodziców nie było prawie cały czas w domu, najważniejsza dla nich była praca, pieniądze a później dopiero rodzina. Wychodzili o 6, kiedy ja jeszcze spałam a przychodzili o 20, więc jedliśmy razem kolację a później każdy szedł do swojego pokoju. Dostawałam wszystko co chcę, mieli pieniądze, więc jeżeli tylko coś zachciała zaraz mi to dawali, ale tego co naprawdę chciałam nie dostawałam, a to znaczy: miłości. Gdyby nie muzyka, to nie wiem jak bym skończyła. To ona zawsze powstrzymywała mnie na duchu. Jednak, jeżeli by się tak trochę zastanowić to moi rodzice nie są aż tacy źli, gdy na prawdę miałam wielki problem lub nie wiedziałam co dalej zrobić, to jechałam do moich rodziców do pracy lub wieczorem siadaliśmy razem na kanapie z gorącym kubkiem herbaty i wszystko im opowiadałam, a oni próbowali mi pomóc. Jednak jak nasza firma się jeszcze bardziej rozrosła, takich chwil było coraz mniej.
Gdy skończyłam grać moją własną piosenkę, zaczęłam grać '' Little Things'' i sobie cicho podśpiewywałam. Nagle obok mnie znalazło się pięciu wariatów ubranych w piżamy. Usiedli obok mnie i zaczęli razem ze mną śpiewać. Gdy skończyłam wszyscy zaczęli być brawa, więc zagrałam jeszcze ''Moments''  a chłopcy śpiewali.
- Wszystkiego najlepszego na rocznicę - powiedziałam gdy skończyłam grać.
Chłopcy mnie przytulili i gdzieś znikli. A może tak odpowiedzieć?- pomyślałam. Zeszłam po schodach do mojego pokoju, odłożyłam gitarę i poszłam do kuchni, gdzie czekało już na mnie śniadanie i chłopcy. Zasiadłam do stołu, a chłopcy zaczęli mi opowiadać wszystko co razem przeżyli. Te dobre jaki i złe chwile, a no i oczywiście te śmieszne. Opowiadań było pełno i na pewno mówili by jeszcze więcej, gdyby na zegarku nie wybiła godzina 12. Wszyscy zaczęli się zbierać, bo o trzynastej mają próbę i jadą jeszcze do restauracji na obiad.
- Na pewno nie chcesz jechać z nami? - spytał kolejny raz Niall.
- Tak, na pewno nie chcę, zjem sobie tutaj - opowiadałam co minutę.
- Poradzisz sobie? - spytał Harry.
- Tak poradzę, ale nie obiecuję że nie będzie pożaru - zażartowałam, jednak oni zaczęli się zastanawiać czy jechać, czy lepiej nie zostać - no jedzcie już! - krzyknęłam aby ogłuszyć wszystkich.
Wypchałam wszystkich za drzwi i krzyknęłam przez otwarte okno:
- Miłej próby!
Wszyscy pomachali mi na pożegnanie i pojechali. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie na szybko zupę. Gdy zjadłam, zaraz rozległ się dzwonek do drzwi. Wsadziłam naczynia do zlewu i poszłam otworzyć. Przekręciłam klucz w drzwiach i zaraz w domu znajdowała się Pezz i Eleanor.
- No to bierzemy się do roboty! - krzyknęła Eleanor i zaczęła szykować pomieszczenie.
Po około dwóch godzinach ciężkiej pracy wszystko było gotowe. Wielka wieża stała w salonie obok okna, wszystkie meble z salonu musieliśmy wynieść, aby było miejsce na zabawę, ale na szczęście z tym pomogli nam ochroniarze chłopaków. Dom cały był w kolorowych balonach, ale tylko w kolorach: pomarańczowych, purpurowych, czerwonych i niebieskich. Na ścianie nad wierzę wisiała wielka brytyjsko-irlandzka flaga, na której napisane było One Direction. Na ścianach wisiały również napisy ''Forever Young''. ''Forever'' było w fladze brytyjskiej, a ''Young'' w fladze irlandzkiej. W pokoju stała też wielka kanapa i parę fotelów, na odpoczynek. Cały dom pooświetlany był kolorowymi światełkami. Gdy skończyliśmy była godzina 15, więc za około pół godziny powinni się zjawiać goście. Wszystkie poszłyśmy się przebrać w sukienkę. Ja ubrałam krótką, różową w czarne kwiatki sukienkę. Była ona jedną z moich ulubionych sukienek. El ubrała puszystą krótką sukienkę. Spód sukienki był piały a góra była niebieska w kwiatki. Perrie ubrała również krótką, jednak koronkową sukienkę. Była ona koloru białego. Gdy wszystkie byłyśmy już gotowe Perrie poszła sprawdzić, jak wygląda nasz prezent. Mniej my nadzieję, że spodoba się im ten prezent. Jeździliśmy specjalnie, w różne miasta, żeby ten prezent wyszedł. Po koło dwudziestu minutach wszyscy byli już u nas w domu, brakowało tylko Saimona i chłopaków. Weszłam na chwilę do kuchni aby sprawdzić jak wyszły nasze słodkości. Na blatach i na stołach, leżało pełno ciast, ciastek i słodyczy. Wszytko było już poukładanie na talerzach, jednak nie mogliśmy tego z dziewczynami wynieść, bo chłopcy jeszcze nie przyjechali a tak to by wszyscy już to zjedli. Było jedno ciasto tęczowe, następnie były czekoladowe babeczki na których pisało ''Eat me'', zrobiliśmy je razem z Eleanor specjalnie dla Nialla.
Było też cisto w kształcie arbuza i wiele innych ciast jak i babeczek. Wszystko czekało aby je zjeść, a ja chciałam już spróbować jedną fioletową babeczkę. Jednak się powstrzymałam. Wszystko wyglądało tak smacznie. Czekaliśmy i czekaliśmy na jakiś sygnał, aż wreszcie usłyszałam dźwięki dochodzący z mojej komórki. Szybko ją chwyciłam i odebrałam.
- Za pięć minut będziemy, szykujcie się - szepnął do telefonu Saimon tak cicho, że ledwie go słyszałam.
- Ok - powiedziałam i odłączyłam się.
Weszłam do salonu, gdzie wszyscy byli pogrążeni w rozmowie.
- CISZA! - krzyknęłam i nastała taka cisza, że aż muchę można było słychać.
- Chłopcy zaraz przyjadą, więc ustawmy się - powiedziałam już normalnym głosem.
Wszyscy ustawili się tak jak mieli, a ja razem z Pezz i Eleanor poszłam do drzwi. Po dokładnie pięciu minutach zauważyliśmy czarny samochód podjeżdżający pod dom.
- Przyjechali! - krzyknęła Pezz i wszyscy się znów uspokoili.
Czekaliśmy w ciszy aż chłopcy znajdą się przed drzwiami. Saimon puścił ich przodem i gdy Liam chciał dotknąć klamki Eleanor szybko otworzyła drzwi i wszyscy krzyknęli:
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
Chłopcy byli w szoku, nie umieli się ani ruszyć.
- Może wejdziecie do środka? - spytałam, a chłopcy jakby ''wrócili'' na ziemię.
Weszli do środka i wszyscy goście zaczęli im składać życzenia. W tym momencie ja z dziewczynami wyciągnęłam z kuchni słodkości i zanieśliśmy je do salonu.

Impreza była na całego, wszyscy się dobrze bawili, a ja prawie przy każdej piosence tańczyłam z Harrym. Gdy skończyła się piosenka poszliśmy razem do ogrodu, gdzie była altanka i oboje usiedliśmy na niej. Harry objął mnie ramieniem i mocno przysunął do siebie.
- Dziękuje - powiedział i pocałował mnie czule, nie byłam dłużna i oddałam pocałunek.
Całowaliśmy się bardzo długo, aż dołączyły też języki. Gdy się od siebie oderwaliśmy, Hazz mocno mnie przytulił. Czułam jego perfumy i oddech na mojej szyi.
- Olivia! - usłyszałam głos Pezz.
Powoli oderwałam się od Harrego, jednak tak bardzo nie chciałam przerywać tej chwili. Musnęłam go lekko w ust i pobiegłam w stronę Pezz.
- Teraz czas na nasz prezent - powiedziała El i ruszyliśmy w stronę salonu. Przystanęłyśmy przy wielkiej wierzy. Pezz chwyciła mikrofon a ja wyłączyłam muzykę.
- Chłopcy! Zapraszamy na kanapę. - powiedziała Pezz do mikrofonu.
Za parę sekund każdy z nich siedział już na kanapie i patrzył na nas z zaciekawieniem. El włączyła wielką plazmę, gdzie zaczął lecieć film z życia chłopców, od X-factora aż do dzisiaj. Trwał on z około trzydzieści minut, chłopcy zaczęli płakać ze wzruszenia, Jednak to nie koniec niespodzianek. Następnie wnieśliśmy we trzy wielki kolaż z ich życia a następnie każdemu wręczyliśmy po jednej paczce.
- Co to jest? - spytał Niall, na co wszyscy zaczęli się śmiać.
- Paczka którą macie otworzyć - wytłumaczyłam.
Wszyscy powoli otworzyli swoją paczkę, w których znajdowała się biała bluzka z wieloma podpisami.
- Jest to bluzka, gdzie podpisani są wasi fani, jeździliśmy w różne miejsca i prosiliśmy aby się dla was podpisywali.
- To jest piękne - powiedział Zayn.
Następnie włączyliśmy jeszcze jeden film który nagrywaliśmy razem z fanami, na którym mówią jak bardzo ich kochają, dlaczego, jakie są ich marzenia i chcą, żeby chłopcy byli szczęśliwi. Pod koniec filmu wszystkim poleciała jedna łza z oka. Chłopcy mocno nas przytulili i podziękowali a następnie włączono muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć. Chłopcy weszli na parkiet i zaczęli śpiewać ''What Makes You Beautiful'', ja w tym momencie wyszłam na dwór i usidłam na trawie. W mojej głowie pojawiło się pełno myśli, a jedna z nich to ta, że tęsknię za moimi znajomymi. Tak bardzo chciałabym ich znów zobaczyć. Przeżyłam z nimi piękne jak i złe chwile. Niekiedy były kłótnie, ale tak jest w przyjaźni. W pewnym momencie obok mnie usiadła Taylor z uśmiechem.
- Hej - powiedziała miło.
- Hej - odpowiedziałam.
Wiem, że to była od Harrego ale, ja nie chcę się z nią kłócić. Nie chcę mieć ją za wroga. Może jest miła? Nie wiem, ale wiem, że chcę ją poznać
- Nie przyszłam sobie tu na pogaduszki - powiedziała szorstkim tonem - ale przyszłam ci powiedzieć, żebyś odczepiła się od Harrego.
- Bo? - zakpiłam sobie. Wiem, że już jej nienawidzę.
- Bo on cię nie kocha,on tylko mnie kocha!
- Taa, gdyby cię dalej kochał to by był z tobą a nie ze mną.
- A może jest? Jak myślisz dlaczego Harry nie powiedział światu, że jest z tobą? - zaśmiała się.
- Bo go o to prosiłam.
- Ta jasne, powiem ci tylko jedno ręce precz od MOJEGO Harrego - podkreśliła ostatnie słowa i poszła do salonu.
Chciałam jej przywalić, moje ręce same układały się w pięść, jednak nie mogłam tego zrobić Harremu. Przecież to nie jest możliwe, że Harry chodzi z Tay, on taki nie jest. Przestań o tym myśleć, nie niszcz sobie tego dnia. - pomyślałam. Wstałam z trawy i ruszyłam w stronę imprezy, gdzie zobaczyłam Nialla.
- Dzięki za prezent siostrzyczko - powiedział i mocno mnie przytulił, co ja odwzajemniłem - co jest?
- Nie nic, nic nie jest - odpowiedziałam szybko, za szybko.
- Co się stało? No mów, możesz wszystko powiedzieć twojemu starszemu braciszkowi.
- Mam tylko jedno pytanie, czy łączy nadal coś Harrego z Tay? - spytałam a on zrobił wielkie oczy.
- Coś ty! Szczerze to od odstania się do siebie nie odzywali. Harry jej nie kocha i nigdy nie będzie kochać. On kocha tylko ciebie - powiedział i znów mocno mnie przytulił.
- Dziękuję - powiedziałam.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Dziękuję za aż 11 komentarzy ;p
Mam nadzieję, że pod tym postem też tyle będzie
Mam nadzieję, że się podoba ;D
Mam już świetny pomysł na następny rozdział <3

piątek, 18 października 2013

Rozdział 19

                                                              *Oczami Olivii*

- Jesteśmy. - wyrwał mnie z zamyśleń głos Harrego.
- Już? - spytałam i znów zaczęłam się denerwować. 
- Proszę nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze, zobaczysz – powiedział i wysiadł z samochodu.
Okrążył samochód i otworzył mi drzwi. Harry objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę drzwi. Zadzwonił do drzwi i za chwilę stanęła w nich wysoka i chuda brunetka. Gdy tylko nas zobaczyła pojawił jej się uśmiech na twarzy. 
- Witajcie! - powiedziała serdecznie i uścisnęła Harrego a następnie mnie.
Trochę mnie to zdziwiło, ale ucieszyłam się bardzo. Może mnie polubi? Zaraz po tym uścisku na mojej twarzy pojawił się szeroki i szczery uśmiech. 
-  Wchodzicie, nie będziecie przecież na dworze stać. - powiedziała i zaprosiła nas gestem ręki do domu. 
Jej dom był duży, kolory ścian pięknie komponowały z jasnymi meblami. Panowało w nim ciepło i miłość. Widać, że Harry miał wspaniałe dzieciństwo, gdyby nie to, że jego rodzice się rozwiedli. Usiedliśmy na kanapie a od niego mama poszła na chwilę do kuchni.
- I jak? Nie jest tak źle, co nie? - zaśmiał się.
- Nie jest, twoja matka jest naprawdę bardzo miła. - powiedziałam z uśmiechem.
Za parę minut weszła do salonu rodzicielka Harrego i usiadła obok mnie na kanapie.
- Gdzie jest Gemma? - spytał Harry.
-  Jest na przedstawieniu w teatrze. Mógłbyś po nią pojechać, bo poszła pieszo.
-  Jasne. - powiedział i pocałował mnie w policzek, gdzie pojawiły się rumieńce, które dzięki niemu mam prawie cały czas, ale nie umiem nad tym zapanować. Harry ubrał kurtkę i buty, i już go nie było w domu.
- Opowiedz mi coś o sobie – powiedziała matka od Harrego.
- No więc, mam na imię Olivia, w październiku kończę 18 lat, pochodzę z Polski, jestem przyrodnią siostrą przyjaciela Harrego- Nialla, gram na gitarze i fortepianie i tańczę hip-hop.
- A no tak Harry mówił mi i nawet pokazywał filmik jak tańczyłaś, masz naprawdę talent. 
- Dziękuję - powiedziałam i uśmiechnęłam się, ona jest naprawdę miła. 
- A co z twoimi rodzicami? Mieszkają tu w Anglii?
- Nie, mieszkają w Polsce. Przyjechaliśmy do Anglii tylko do mojej kuzynki, prędzej byłam Directionerką ale nie wiedziałam, że moim bratem jest Niall. - zaśmiałam się. 
- Rozumiem, Harry jest tak w tobie zakochany po uszy, gdy do mnie dzwoni prawie cały czas o tobie mówi. Wydajesz mi się odpowiednia dla mojego syna. Naprawdę cię polubiłam, mam nadzieję że ty też chociaż trochę - powiedziała uśmiechnięta zerkając na zegarek - Jejku! Jest już po 13, muszę zabrać się za obiad, za chwilę przyjedzie Harry, Gemma i Robin a ja nie mam ani obiadu zrobionego - zaśmiała się - ale ty sobie tu posiedź, albo pozwiedzaj dom z dzieciństwa od Harrego. 
- Pomogę pani. 
- Jaka pani? Mów mi Anne, a ty mi nie pomagaj, przyjechaliście w gościny, więc odpoczywaj. 
- Ale ja naprawdę chcę ci pomóc – powiedziałam nie dając za wygraną. 
-Nie trzeba dam sobie radę – powiedziała i zniknęła za drzwiami do kuchni.
Teraz już wiem skąd Harry jest taki opiekuńczy i uparty. Na samą myśl o tym na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Postanowiłam, że nie będę siedzieć bezczynnie na kanapie tylko trochę pozwiedzam dom. Na ścianach wisiało dużo zdjęć od Harrego jak i od jego siostry Gemmy. Jednak najbardziej przykuło moją uwagę zdjęcie na którym Harry jest razem z Gemmą. Siedzi gdzieś na dworze, jest ubrany w szary T-shirt i czarną czapkę, a na jego kolanach siedzi Gemma. Jej długie włosy spięte są w kłosa. Ubrana jest w białą bluzkę z różnymi wzorkami. Na ich twarzach widnieją uśmiechy. Widać, że są szczęśliwi i cieszą się każdą chwilą spędzoną ze sobą. Przez to, że Harry jest gwiazdą, nie mogą spędzać za dużo czasu ze sobą, bo albo jeździ trasy koncertowe, wywiady albo gale. Ale gdy tylko ma trochę wolnego próbuje znaleźć czas aby spotkać się z rodzina. Zdjęcie te nie mogło być, aż takie stare. Na pewno z tego roku. Stałam tam chyba z dziesięć minut, po prostu nie mogłam nacieszyć się tym zdjęciem. Na jego twarzy było widać szczęści, jego zielone oczy błyszczały i byłe te dołeczki. W końcu się otrząsnęłam i poszłam dalej pozwiedzać dom. Jest jeszcze większy niż się wydawał. Wszędzie było czuć tą miłość, ten dom był na prawdę pełen  miłości. Ja to po prostu czułam. Był inny niż mój w Polsce. Mimo, że był taki wielki wszystko było pięknie udekorowane. Gdy już pozwiedzałam cały dom usiadłam z powrotem na kanapie. Siedziałam tak i rozglądałam się po pomieszczeniu. Ściany były koloru jasnego beżu, a na nich znajdowały się różne kwiatki koloru brązowego. Knapa na której siedziałam stała na środku salonu, przed nią stał szklany stół a pod nim koloru beżowo-brązowego leżał puszysty i duży dywan. Za kanapą było trochę przestrzeni, a później okno na którym stały kwiaty koloru pomarańczowego i różowego, i drzwi prowadzące na taras. Po prawej stronie stronie okna stały schody prowadzące na pierwsze piętro domu. Na przeciwko białej kanapy na ścianie wisiał ogromny czarny telewizor. A pod nim stała szafka na której znajdowały się różne zdjęcia. Ze ślubu Anny, ze śluby Gemmy jak i zdjęcia z dzieciństwa. Obok drzwi prowadzących do kuchni stał kominek na którym w ramkach również stały zdjęcia. Podeszłam do kominka aby zobaczyć bliżej zdjęcia które się na nim znajdowały. W kominku się paliło, mimo, że było lato. Jednak mój wzrok przykuło jedno zdjęcie stojące pośrodku kominka. te zdjęcie było czarno białe, jednak bardzo mi się spodobało. Na tym zdjęciu był Harry w wieku.. hm.. sama nie wiem. Te zdjęcie było takie słodki. Wtedy Harry jeszcze miał proste włosy. Był uśmiechnięty i jego oczy znów błyszczały ze szczęścia. W ręku trzymał pluszowego misia, którego mocno do siebie przytulał. Jejku, jak on ta tym zdjęciu słodko wygląda. Ze wzruszenia, aż spłynęła mi łza po policzku. Zawsze byłam taka uczuciowa, więc się nie dziwię. Te zdjęcie na prawdę mnie wzruszyło. Nie mogłam się na nie napatrzeć. Patrzałam i patrzałam. Trzymałam je w ręce i nie chciała je puścić. Nagle do pokoju weszła Anne. 
- Wszystko już gotowe - powiedziała i podeszła do mnie - a tak, to Harry w wieku 5 lat, jeszcze wtedy miał proste włosy. Jaki on był wtedy słodki no i oczywiście nadal jest. Nie umiem uwierzyć, że on ma już 19 lat.
Odłożyłam zdjęcie z powrotem na kominek i usiadłam razem z Anne na kanapie. Rozmawialiśmy ze sobą i się śmialiśmy. Dużo się o sobie nawzajem dowiedzieliśmy, coraz bardziej ją lubię, wydaje mi się, że będziemy dobrymi znajomymi. Anne dużo mi opowiadała o dzieciństwie Harrego i Gemmy a ja oczywiście z ciekawością słuchałam. Często też opowiadała mi śmieszne momenty z życia Harrego. Po około 20 minutach rozmowy, drzwi wejściowe się otworzyły i staną w nich mężczyzna w okularach. Trochę przypominał mi ojczyma Harrego, gdyż Harry ma w swoim pokoju album ze zdjęciami i jak siedzę sama w domu i mi się nudzi to zawsze go oglądam. Mężczyzna wszedł do salonu i się ze mną przywitał.
- Dzień dobry - powiedziałam i podałam mu rękę - Olivia. 
- Dzień dobry, Robin - powiedział i odwzajemnił mój gest. 
Usiedliśmy wszyscy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Ojczym Harrego nie był, aż taki zły. Jest bardzo dowcipny, lubi rozśmieszać ludzi. Po około dziesięciu minutach drzwi wejściowe znów się otworzyły i staną w nich Harry wraz z wysoką długowłosą dziewczyną.  Przywitałam się razem a Gemmą i usiedliśmy do stołu.

                                                          *Oczami Harrego*

Właśnie jechałem z Gemmą samochodem do mojego rodzinnego domu. Gemma opowiadał mi o przedstawieniu z którego widziałem pół ostatniej części. Gdy wreszcie skończyła nastała cisza, którą wykorzystałem. 
- Mam nadzieję, że polubisz moją dziewczynę. 
- Jasne, że tak. Jak ty ją lubisz to ja ją też. Chcę przecież poznać tą dziewczynę dzięki której mój brat jest szczęśliwy. 
- Dzięki, mam nadzieję, że z nią będę już do końca życia. - powiedziałem a na samom myśl o tym na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i dołeczki które tak Olivia kochała.
- Myślisz, że to ta jedyna? - spytała.
- Jasne, że tak. Nigdy nie czułem czegoś takiego jak do niej. Moje serce mi mówi, że to z nią będę do końca szczęśliwy. 
- Cieszę się, że mój młodszy brat wreszcie znalazł tą jedyna - powiedziała z szczerym uśmiechem.
Gemma zawsze chciała dla mnie jak najlepiej, zawsze mi pomagała i była przy mnie w dobrych i złych chwilach. Nie mówię, że rodzice się mną nie interesowali, ale jeśli na przykład byli w pracy a ja miałem zły humor to ona zawsze mnie pocieszała i doprowadzała do śmiechu. Kocham ją i chcę jej się za to wszystko odwdzięczyć. To ona niekiedy robiła moje zdania domowe kiedy ja miałem próby z moim starym zespołem albo jakieś występy. 
- Nie mogę się już doczekać - powiedziała gdy wjeżdżaliśmy na kostkę od mojego starego domu. 
Otworzyłem drzwi, bo mimo, że  już tu nie mieszkam to nadal mam przy sobie klucz i raczej zawsze już tak będzie. Weszliśmy do domu a tam z salonu słychać było głośne śmiechy, widać, że się zaprzyjaźnili. Gemma przywitała się z Olivią i poszliśmy jeść obiad zrobiony przez moją rodzicielkę, bo jak się dowiedziałem moja matka nie pozwoliła Olivii jej pomóc. Następnie udaliśmy się na taras i usiedliśmy przy stole. 

                                                                  *Oczami Olivii*

Po pysznym obiedzie, zrobiony przez Anne udaliśmy się na taras. Był bardzo wielki, stał tam wielki czarny stół i do tego czarne fotele. Obok niego stał parasol a jeszcze trochę dalej stał grill. Z Gemmą bardzo się polubiliśmy, jak i z resztą rodziny. Na kolację przyjechał jeszcze przyrodni brat Harrego - Mike. Przywitałam się z nim, jednak widać, nie polubił mnie za bardzo. Wszyscy siedzieli na tarasie, gdzie były już oświetlone lampy, jednak ja postanowiła pójść pomóc Anne z kolacją. Weszłam do kuchni jednak jej nigdzie nie było, tylko przy umywalce stał Mike, który jak mnie zauważył, zraz oblał mnie wodą.
- Pogięło cię?! - krzyknęła w jego stronę, byłam zła, byłam wkurzona! Co ja mu takiego zrobiłam? Przecież ja go w ogóle nie znałam! Próbowałam być miła, ale on sam tego chciał! Teraz to ja się na prawdę wkurzyłam! We mnie, aż gotowało ze złości! On się tylko na mnie patrzył z uśmiechem i nic nie odpowiedział.
- Ja próbuje być do ciebie miła, zakolegować się a ty nic! Co ja ci takiego zrobiłam, że ty mnie nie nawiedzisz?! - krzyknęłam. 
Mike nic nie odpowiedział, tylko jeszcze raz mnie ochlapał, jednak teraz leciutko i wyszedł z kuchni. Czy ze mną jest coś nie tak?! Co ja mu zrobiłam?! Przecież próbowałam być miła! Ehh... uspokój się Olivia nie pozwól, aby taki jeden dupek zespół ci ten piękny dzień - pomyślałam. Wytarłam trochę moją bluzkę i wzięłam się za kolację. Na szczęście na blacie leżał przepis, więc zaczęłam wyciągać składniki. Gdy wyciągałam ostatni składnik to kuchni weszła Anne. 
- A co ty tu robisz? - spytała biorąc z mojej ręki jajka.
- Przyszłam ci pomóc. 
- Jesteś moim gościem, dlatego nie powinnaś mi pomagać. - powiedziała i spojrzała na moją mokrą bluzkę - Dlaczego jesteś mokra? 
- Pomogę ci, a mokra jestem bo się ochlapałam - skłamałam i wzięłam potrzebne składniki do pierwszego punktu i zaczęłam przygotowywać kolację.
Anne się tylko zaśmiała i też wzięła się do pracy. Gdy kolacja była już gotowa, zanieśliśmy ją na taras i zaczęliśmy jeść. Na szczęście siedziałam obok Anne i Harrego, a nie obok Mike. Ja po prostu nie rozumiem dlaczego on mnie nie na widzi. Gdy skończyliśmy jeść kolację Anne razem Robinem zaniosła talerze do kuchni, a następnie wszyscy usiedliśmy przed telewizorem. Gdy na zegarze wybiła godzina 21, postanowiliśmy się zbierać z Harrym, bo zanim dojedziemy do domu będzie około 24. Anne zawołała mnie do kuchni, więc poszłam za nią. 
- To dla ciebie - podała mi zdjęcie Harrego, te które mi się tak bardzo podobało.
- Ala ja nie mogę tego przyjąć, to przecież twoje.. - zaczęłam.
- A przestań! Tych zdjęć mam dwa, jedno jest na kominku a drogie będzie przy tobie. Jak Harry będzie musiał jechać na koncert zawsze będziesz go miała przy sobie, w sercu i na zdjęciu takiego małego Harrego. - powiedziała.
- Mamo! - krzyknął Harry.
Anne szybko wyszła z kuchni, a ja jeszcze trochę pooglądałam zdjęcie i wrzuciłam do mojej torby. Gdy chciałam wychodzić do kuchni wszedł Mike. Dlaczego ja muszę na niego na trafiać?! Chciałam wyjść, jednak on chwycił mnie za nadgarstki i nie pozwolił wyjść. Obróciłam się w jego stronę a w jego oczach widziałam smutek. Smutek? Ale dlaczego smutek? Nagle cała złość jaką na niego miałam wygasła, gdy zobaczyłam te smutne oczy.
- Chciałem cię przeprosić - zaczął - Wiem że głupio postąpiłem, nie wiem co we mnie wstąpiło, wiem że pierwsze spotkanie coś nie wyszło, jednak mam nadzieję, że mi wybaczysz i dasz mi drugą szansę abyśmy się lepiej poznali. - powiedział a ja wiedziałam, że mówi prawdę. Po prostu to czułam.
- No dobrze, ale powiedz mi dlaczego mnie od pierwszego widzenia znienawidziłeś? - spytałam.
- Bo przypominasz mi moją żonę, z którą się wczoraj pokłóciłem i ona wyprowadziła się do swojej przyjaciółki. Wiem, że nie powinienem tak postępować. Bardzo cię przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz i dasz mi druga szansę - powiedział i spojrzał na mnie wyczekując na odpowiedź. 
- Ostatnia szansa - powiedziałam uśmiechając się do niego serdecznie co on odwzajemnił i mnie przytulił.
Następnie poszliśmy do salonu, gdzie Harry już na mnie czekał. Pożegnałam się z wszystkimi a Mikowi szepnęłam na ucho:
- Walcz o nią.
Wsiedliśmy do samochodu, Harry włączył radio w którym właśnie leciało ''Little Things''. Zamknęłam na chwilę oczy i zapadłam w sen.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No i jest już następny rozdział! ^.^
Szczerze, to ten rozdział nie wyszedł za fajnie... ale to wasza decyzja 
Wiem, wiem miał być w niedzielę, ale nie miałam czasu, przepraszam :(
Czytasz?= Komentuj!
                        5 KOMENTARZY= NASTĘPNY ROZDZIAŁ!

piątek, 11 października 2013

Rozdział 18

                                                                *Oczami Olivii*
Rano obudziłam się dość wcześnie, jednak obok mnie Harry już nie leżał. Wstałam więc z łóżka i powędrowałam do kuchni. Gdy tylko wyszłam z pokoju, poczułam piękny smak dochodzący z kuchni. Małymi krokami szłam w stronę kuchni. Otworzyłam drzwi a tam stał Harry robiący moje ulubione naleśniki. Podeszłam do niego na palcach, tak aby mnie nie zauważył. Chciałam go od tyłu przytulić, jednak on w pewnym momencie obrócił się do mnie, tak że widziałam jego piękne zielone oczy. Dźwignął mnie i mocno przytulił.
- Myślisz że cię nie słyszałem? - szepną mi do ucha.
- Mogłeś bynajmniej udawać – powiedziałam, udając obrażoną.
- Nie obrażaj się. Pięknie się skradałaś – powiedział i pokazał te dołeczki.
 Położył mnie z powrotem na podłogę i dalej robił śniadanie
- Pomóc ci w czymś? - spytałam.
- Nie, dam sobie radę, a ty idź się połóż, jest jeszcze wcześnie.
- A tak w ogóle to gdzie są wszyscy? - spytałam.
Dopiero teraz zauważyłam, że w domu jest cicho, za cicho. Przecież w tym domu zawsze coś się działo, nigdy nie było tak cicho jak jest teraz.
- Może jeszcze śpią? Jest dopiero 7! - zaśmiał się.
 Nic nie odpowiedziałam, tylko poszłam w stronę schodów. Nie mogłam uwierzyć, że wszyscy tak wcześnie poszli spać. Zamiast skierować się do mojego pokoju, poszłam w stronę pokoju Nialla.
Otworzyłam powoli drzwi a tam spał Niall. Jak on słodko śpi. Jak śpi jest taki spokojny. Nie umiałam się nacieszyć widokiem ale musiałam wyjść aby się przeze mnie nie obudził. Wyszłam po cichu z pokoju zamykając powoli drzwi, tak aby się nie obudził. Czyli oni naprawdę poszli tak prędko spać! Nudziło im się bez nas i dlatego poszli spać? Skierowałam się w stronę mojego pokoju, weszłam a tam na moim łóżku siedział już Harry z naleśnikami na talerzach. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam obok niego. Podał mi talerz i zaczęliśmy jeść śniadanie.
- Gdzie byłaś? - spytał.
- Sprawdzić, czy naprawdę śpią – powiedziałam a Harry zaczął się śmiać.
Po paru sekundach ja też dołączyłam do niego i razem się śmialiśmy. Śniadanie było bardzo smaczne. Zrobił naleśniki jagodowe, moje ulubione! Jak on mnie dobrze zna. Rozmawialiśmy na różne tematy, gdy nagle usłyszeliśmy jakieś śmiechy i krzyki dochodzące z salonu. Szybko zerwaliśmy się z łóżka i pobiegliśmy do salonu. To co tam zobaczyliśmy nas zaszokowało! Zayn gonił Liama łyżką w ręku. Razem z Harrym, Niallem i Louisem zaczęłam się z nich śmiać. Liam uciekał przed Zaynem, a Zayn groził mu łyżką. Wszystko wróciło do normalnego życia. Po paru minutach gonienia Liam zauważył mnie i się za mną schował.
-  Pomóż mi! - pisną
Zaraz przede mną pojawił się Zayn z kamiennym wyrazem twarzy, jakby go to w ogóle nie śmieszyło, z czego ja znowu parsknęłam śmiechem.
- Odsuń się! Nie chcę zrobić ci krzywdy – powiedział Zayn do mnie.
Krzywdy za pomocą łyżki? Na prawdę to jest takie niebezpieczne! Znowu nie umiałam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem. Ja bynajmniej próbowałam się powstrzymać od śmiechu, ale Niall, Harry i Louis przez cały dzień się śmiali. Zayn stał dalej przede mną z kamiennym wyrazem twarzy. 
- Wytłumacz mi dlaczego gonisz go łyżką! - powiedziałam najpoważniej jak umiałam, ale coś mi nie wyszło.
- No bo on ukradł mi lusterko! - krzykną Zayn na cały głos a ja znów zaczęłam się śmiać.
Z powodu lusterka coś takiego? Na prawdę, oni są bardzo normalni (czujecie ten sarkazm?). Musiałam wziąć sprawę w swoje ręce, bo będą się przez cały dzień tak gonić. 
- Liam! Oddaj mu lusterko. - powiedziałam w stronę brązowookiego.
- Jeżeli schowa tą łyżkę! - odpowiedział.
Zayn poszedł do kuchni i schował łyżkę a Liam poszedł do swojego pokoju, gdzie zaraz wrócił z lusterkiem w ręku, podał go Zaynowi a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Wariaty! Wariaty wszędzie! - krzyknęłam ze śmiechem i poszłam w stronę mojego pokoju. Położyłam się na łóżko i znowu pojawiły się wszystkie wspomnienia ze wczoraj. Z mojego oka znowu spłynęła łza szczęścia. Po paru minutach do mojego pokoju wszedł Harry i jak zobaczył łzy zaraz się do mnie przytulił.
- Co się stało? - spytał z troską.
- Przypomniałam sobie wczorajszy dzień, było wspaniale, dziękuję – powiedziałam.
- Ty nie musisz mi za nic dziękować, to ja chcę ci podziękować, że jesteś przy mnie, że mogłem spędzić z tobą wczoraj dzień jak i każdy inny. 
- Kocham cię – szepnęłam.
- Ja ciebie też – powiedział i dodał – dzisiaj jedziemy do mojej mamy, wreszcie cię pozna – powiedział i pokazał swój rząd pięknych, białych zębów. 
Że co? Czy ja dobrze słyszałam? Czy on chciał mnie przedstawić jego mamie? Cieszyłam się z tego bardzo, ale dlaczego nie powiedział mi tego wcześniej? Ja muszę się przygotować!
- A o której jedziemy? - spytałam.
- Za jakieś dwie godziny, aby zdążyć na obiad.
- Co? Dwie godziny?! Ja nie zdążę się przygotować! - krzyknęłam i zerwałam się z łóżka.
Pobiegłam szybko do mojej szafy i szukałam odpowiedniego ubrania. Przecież muszę jakoś wypaść, co nie? Nie chcę aby mieli o mnie złe zdanie. Mam nadzieję, że mnie polubią. Harry śmiał się ze mnie, ale on nie musi się martwić. 
- Pomóc ci? - spytał.
- W co ja mam się ubrać? - spytałam.
- We wszystkim wyglądasz pięknie – powiedziała i znowu pojawiły się te jego dołeczki.
- Dzięki za pomoc – powiedziałam sarkastycznie. 
Harry wyszedł, a ja szukałam odpowiedniego ubrania. Szukałam, szukałam, jednak po około dwudziestu minutach ubranie było już naszykowane. Pogoda nie było już za najlepsza wiec postanowiłam że ubiorę czarne rurki, niebieską koszulę i bransoletkę. Mam tylko nadzieję, że nie wybrałam złego ubioru. Wzięłam prysznic, ubrałam się, włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam lekki makijaż i już byłam gotowa. Sprawdziłam jeszcze jak wyglądam w lustrze i zeszłam do salonu gdzie wszyscy siedzieli na kanapie i oglądali tv. Jadnak nigdzie nie widziałam Louisa. Gdzie on sie podział? Jeszcze jak Zayn gonił Liama po całym domu, to jeszcze był bo się razem z nich śmialiśmy. Na samom myśl o tym na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Usidłam na kanapie obok Liama.
- Łał! Przyszłaś na czas! - powiedział Zayn.
- Ma się ten talent - powiedziałam i spojrzałam na zegarek, brakowało mi jeszcze 5 minut a bym nie zdążyłam.
- Jedziemy? - spytał Harry.
Przytaknęłam na zgodę. Wstałam z kanapy razem z Harrym, ubrałam kurtę i buty, pożegnałam się z chłopakami i wyszłam z domu. Przed domem stał już jeden z jego samochodów, jego ulubiony.  Był to czarny i wielki Range Rover. Jak ja jak i on bardzo lubiliśmy ten samochód. Wsiedliśmy do samochodu a ja zaczęłam się już denerwować. A co jeśli mnie nie polubią? Albo jeśli powiedzą , że jestem nie odpowiednia dla Harrego? Harry zapalił sinik i ruszyliśmy w drogę jego domu. Podróż była długa, jednak dzięki temu mogłam sobie poukładać wszystko w głowie. Gdy zauważyłam znak, że dojechaliśmy do jego miasta, me ręce zaczęły się trzęś. Harry spojrzał na mnie, złączył nasze palce i pocałował mnie delikatnie w czoło.
- Nie denerwuj się
- Jak ja mam się nie denerwować? A co jeśli mnie nie polubią? - spytałam.
- Masz rację, nie polubią cię – powiedział.
Czy on sobie ze mnie żartuje czy mówi na serio? Ale pocieszenie! Czyli naprawdę mnie nie polubią, to po co w ogóle mnie tam zabiera? Do moich oczy napływały łzy. Rodzice mojego własnego chłopaka będą mnie nie nienawidzić! Po prostu super! Lepiej być nie mogło. 
-  Czyli mnie nie polubią. To po co mnie tam zabierasz?
- Oni cię pokochają tak jak ja ciebie – powiedział pokazując swoje zęby i gładząc jedną ręką moją rękę, gdyż drugą ma na kierownicy. 
Czy on wie, że ja przez niego zawału bym dostała?! Dla niego to na pewno jest śmieszne, ale nie dla mnie. Dlaczego on musi mnie tak straszyć? Odetchnęłam z ulgą. 
- Dlaczego ty mnie tak straszysz?! - powiedziałam obrażona i odwróciłam głowę w stronę okna.
- Przepraszam Olivia, ale ty się nie musisz o nic martwić. Oni cię pokochają jak własną córkę, zobaczysz. Tylko nie udawaj tej grzecznej dziewczynki jaką nie jesteś. Bądź po prostu sobą. Odpręż się trochę.
- Spróbuję, ale to i tak nic nie da. Dziękuję – powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Spróbuj, spróbuj – powiedział i włączył radio, gdzie właśnie leciała ich piosenka ''Moments''.
Harry zaczął śpiewać a ja dołączyłam do niego w refrenie. On ma taki piękny głos. Gdy skończyliśmy puszczono piosenkę ''Teenage Dirtbag''. 
- Masz piękny głos – powiedział Harry.
- Ty masz lepszy – zaśmiałam się.
- Ale naprawdę masz piękny głos, widać, że odziedziczyłaś coś od braciszka – powiedział.
Zdziwiło mnie to, że Harry powiedział, że mam piękny głos. Nie którzy mi mówili, że umiem śpiewać, najczęściej to rodzina, nauczyciele i przyjaciele, ale ja im nigdy nie wierzyłam. Zawsze musiałam śpiewać jakieś piosenki na przedstawieniu, niekiedy wysyłali mnie też na jakieś konkursy ze śpiewania, na których często zajmowałam miejsca na podium, ale ciągle mówiłam do siebie, że nie potrafię śpiewać, że nie umiem i że tak już zostanie. Ucieszyłam się, że Harry mi to powiedział, ale i tak wiedziałam że sobie żartuje. Nigdy w siebie nie wierzyłam i tak też zostało i zostanie.
- Jesteśmy. - wyrwał mnie z zamyśleń głos Harrego.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
 No i jest następny rozdział! <3
Mam nadzieję że się podoba ;*
Mi osobiście jako jedyny wpadł w gust ;) 
Następny rozdział powinien pojawić się w Niedzielę ;**
Czytasz?= Komentuj!



niedziela, 6 października 2013

Rozdział 17

                                                              *Oczami Olivii*

Nasze języki toczyły nieskończoną walkę. Gdy się od siebie oderwaliśmy Harry mocno mnie przytulił.
- Spacer? - szepną mi do ucha.
Kiwnę twierdząco głową, chwycił mnie za rękę i poszliśmy przed siebie. Tak dobrze mi się z nim rozmawiało, nie mogłam uwierzyć, że kiedyś spotkam osobę na której tak bardzo mi zależy i dla której zrobiłam bym wszystko, nawet oddałabym życie. Chodziliśmy tak po parku chwyceni za ręce, co parę minut tuliliśmy się i całowaliśmy. Jest to jeden z najlepszych dni w moim życiu. A najlepsze było to, że obok nas nie było żadnych fotoreporterów i nie musieliśmy się przed nikim ukrywać. Chodziliśmy tak bardzo długo, nie zważając na godzinę. Zaczęło się już trochę ściemniać. 
- Pójdziemy na kolację? - spytał Harry, było to bardziej potwierdzenie niż pytanie. 
Uśmiechnęłam się do niego szeroko dając do zrozumienia, że się zgadzam.
- Jedziemy samochodem czy idziemy pieszo? - spyta.
- Idziemy pieszo - powiedziałam i ujrzałam dołeczki na jego twarzy. 
Chwycił mnie za rękę i poszliśmy, długo szliśmy tak. Nie wiedziałam gdzie chciał mnie dokładnie na tą kolację zabrać. Moja ciekawość zżerała mnie od środka, nie umiałam już wytrzymać i musiałam się spytać. 
- A gdzie idziemy na tą kolację? - spytałam.
- Niespodzianka - uśmiechną się i pokazał rząd swoich pięknych zębów. 
- No weź! Ja już nie wytrzymam - droczyłam się z nim. 
- Zaraz będziemy, to już nie daleko. Jeszcze te parę minut wytrzymasz - uśmiechną się i chwycił mocniej moją rękę. 
Nie znałam jeszcze tej drogi w Londynie, mimo że jestem tu już miesiąc. Nie wiedziałam na co mam się szykować. Budynki coraz bardziej znikały, aż w końcu znaleźliśmy się na zielonej trawie i nigdzie nie było żadnego budynku. Harry zawiązał mi oczy chustką i wziął mnie na ręce. Jaki on jest romantyczny. Szliśmy, a raczej on szedł jakieś dobre parę minuta, następnie położył mnie na ziemi i szepną do mojego ucha:
- Gotowa? 
- Zawsze - odpowiedziałam uśmiechając się do niego. 
Harry powoli zaczął zdejmować chustkę, aż wreszcie nic już nie zasłaniało moich oczy. Gdy to zobaczyłam, nie mogłam w to uwierzyć. Zobaczyłam wielkie drzewo oświetlone różnymi lampionami a pod tym drzewem stał stół z dwoma krzesłami. Na stole leżały różnorodne smakołyki. nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Jak on to wszystko zrobił? I to wszystko dla mnie. Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie dzieję. Harry przytulił mnie mocno od tyło i spytał:
- Podoba ci się?
- Podoba? To jest niesamowite! Jak ty to wszystko zrobiłeś? 
- Miałem trochę pomocy - uśmiechną się szeroko i zaprowadził mnie do stołu. 
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść przygotowane dania. Wszystko było takie pyszne i to  wszytko działo się na prawdę. To nie był żadne sen tylko czysta rzeczywistość! Nie umieliśmy się nacieszyć sobą. Gdy zjedliśmy Harry złapał mnie za rękę i wskazał na niebo, gdzie za parę sekund pojawiły się fajerwerki. Każdy był innego rodzaju i każdego koloru, jednak nie to było w tym najwspanialsze. Parę razy pojawiły się na niebie nasze inicjały ''H+O=Forever'' lub ''Harry i Olivia'', ''Kocham cię Olivia''. Jedaka najwspanialszym fajerwerkiem był ten na którym był obie nasze twarze. Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Po mich łzach spływały łzy szczęścia, gdy Harry to zauważył mocno mnie przytulił i dalej patrzeliśmy w niebo gdzie co parę sekund pojawiały się nowe fajerwerki.Trwaliśmy tak przytuleni przez parę minut, jednak później Harry puścił mnie i wyją za drzewa gitarę. Usiadł na wprost mnie, fajerwerki jakby na rozkaz zniknęły i Harry zaczął grać i śpiewać. 

Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be

I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two

I'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide open

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand
I'll keep my eyes wide open yeah

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone

Z moich łez leciało coraz więcej łez. Jeszcze nikt nie zrobił czegoś tak wspaniałego do mnie. Kocham go z całego serca i nie wiem co bym be niego zrobiła. Harry odłożył gitarę i mocno mnie przytulił. Czułam jego ciepło i jego mocno bijące serce. 
- Kocham cię - szepnęłam tak aby mnie usłyszał. 
- Ja ciebie też - powiedział i złączył nasze usta w czułym i pełnym miłości pocałunku. 
- Mam jeszcze jedną niespodziankę - powiedział i na jego twarzy pojawiły się znów te dołeczki które tak bardzo kocham. 
- Jaką? - uśmiechną się na moje pytanie. 
- Niespodzianka - uśmiechną się , objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę jego niespodzianki.
Była już noc, było widać jak księżyc mocno świeci. to było takie romantycznie i jeszcze obok mnie jest ta osoba którą kocham nad me życie. Gdyby mi ktoś powiedział wcześniej, że coś takiego się wydarzy nie uwierzyła bym mu i bym go wyśmiała. Zrobiło mi się trochę zimno, jednak nie dawałam tego po mnie poznać, no ale przecież przed nim nie da się niczego ukryć! Harry zdjął swoja marynarkę i ubrał ją na mnie. 
- Ale mi nie jest zimno - powiedziałam.
- Przecież widzę, że jest ci zimno. Prze de mną niczego nie ukryjesz. - powiedział pokazując znów jego dołeczki. 
 - Ale teraz tobie będzie zimno! - powiedziałam. 
 - Nie będzie mi zimno, a i tak za chwilę jesteśmy na miejscu - powiedział pokazują rękę w pewno miejsce. 
Znów zamarłam! Nie mogłam ruszyć ani jednego kroku! Czy to na pewno nie jest sen? Coś takiego jest tylko w filmach albo w bajkach! Najpierw spacer, kolacja, fajerwerki, piosenka a teraz to! Nie mogłam uwierzyć znów swoim oczom. Chciałam coś powiedzieć, wydusić z siebie chociaż jedno słowo, ale nie mogłam powiedzieć nic! W ogóle nic! Prze de mną stał most i Tamiza! Czy ja na pewno nie śpię? Harry widząc to, że nie dam rady zrobić ani jednego kroku, wziął mnie na ręce jak panną młodą i zaczął wchodzić na most. Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił mój gest. To wszytko było takie romantyczne! Te światła, te odbicia na wodzie. Chciałam nacieszyć się każdą chwilą którą mogłam spędzić z nim właśnie tutaj. Harry postawił mnie na nogi na środku mostu. pocałował mnie delikatnie i wyciągną z kieszeni pudełko. 
- Kocham cię z całego serce, dzisiaj mija właśnie miesiąc od kiedy jesteśmy oficjalnie parą. - a więc nie zapomniał! - Mam nadzieję że prezent ci się spodoba. - powiedział i otworzył pudełeczko w którym znajdował się złoty naszyjnik w kszttałcie serca. Harry założył mi go na szyję i delikatnie pocałował z moich oczy znów zaczęły płyną kolejny raz łzy szczęścia. 
- Ja też mam coś dla ciebie z okazji naszej miesięcznej rocznicy - powiedziałam i wyjęłam z mojej torby podłużne pudełeczko, podałam go Harremu a ten powoli otworzył go. W środku znajdował się naszyjnik w kształcie klucza, widziałam iskierki w jego oczach, czyli prezent mu się podobał. 
- Jest to klucz do mego serce, które mi równo miesiąc temu ukradłeś, jednak nie chcę go z powrotem - powiedziałam a z moich oczu znów popłynęły łzy.
Harry objął mnie mocno i znów mnie pocałował.
- Tak bardzo cie kocham - szepną mi do ucha.
- Ja ciebie też - powiedziałam uśmiechając się.
Staliśmy tam jeszcze dobre parę minut, później jeszcze pochodziliśmy nad Tamizą, a następnie Harry zadzwonił po taksówkarza i pojechaliśmy do domu. Gdy otworzyliśmy drzwi do naszego domu nastała cisza, światła były pogaszone. Oświeciliśmy światło w salonie i spojrzeliśmy na duży zegar wiszący na ścianie. Było już po 24! Dopiero teraz wróciliśmy do rzeczywistości. Ale i tak nie umieliśmy uwierzyć, że wszyscy już śpią. Zgasiłam światło w salonie, wzięłam szybką i ciepłą kąpiel, przebrałam się w piżamę i położyłam się do mojego łóżka gdzie już za parę minut zjawił się Harry obejmując mnie swoimi ramionami, i tak zasnęliśmy.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Tak jak obiecałam jest w niedzielę! Znalazłam trochę wolnego czasu i szybko napisałam <3
Mam nadzieję że się podoba ;*
Czytasz?= Komentuj!





piątek, 4 października 2013

Rozdział 16

                                                             *Oczami Olivii*

Obudziłam się rano ze strasznym bólem głowy. Zastanawiałam się dlaczego, przecież ja nie wypiłam aż tak dużo. Z dziewczynami wypiłam tylko 2 drinki, a później jeszcze trochę wypiłam jak dziewczyny nie patrzały. Jednak nie liczyłam jak dużo. Wygramoliłam się jakoś z łóżka i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Zaskoczyło mnie, że w domu było cicho,mimo że jest już grubo po 10. Weszłam do kuchni i zaczęłam szukać tabletek na ból głowy. Otwierałam każdą szafkę, aż wreszcie znalazłam. Nalałam do szklanki wody i połknęłam tabletkę. Następnie odłożyłam szklankę do zlewu i poszłam z powrotem do pokoju.  Wygrzebałam ze szafy ubranie i poszłam się przebrać. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż a włosy wspięłam w luźnego koka. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół aby zrobić sobie śniadanie, dziwne było to, że nikogo nie było słychać. Weszłam do kuchni a tam leżała malutka karteczka, jak ja nie mogłam tego prędzej dojrzeć?Podeszłam bliżej i chwyciłam karteczkę. Zawartość była taka:
 '' Olivia, my musieliśmy dzisiaj rano jechać na próbę, mamy nadzieję, że nie obudziliśmy cię. Dzięki za przykrycie nas kocem i wyłączenie Tv, Śniadanie masz w górnej szafce nad piecem. Mam nadzieję że będzie ci smakować. ;*
PS. Nie zapomnij, że dzisiaj mamy iść na spacer ;*
                                                                                       Harry''
Czyli dlatego w tym domu jest tak cicho! Uśmiechnęłam się pod nosem z tego liścika. Jak ja kocham tych moich wariatów. Otworzyłam szafkę nad piecem tak jak mi kazali a tam na talerzu leżały moje ulubione tosty! Usiadłam przy stole i zaczęłam je jeść. Po zjedzeniu pozmywałam naczynia i włączyłam sobie tv. Na szczęście głowa nie bolała mnie już tak bardzo. Nagle z mojej kieszeni usłyszałam dźwięk, który oznaczał, że dostałam wiadomość. Spojrzałam na ekran telefonu  i ujrzałam wiadomość od Perrie:
  '' Hejka, możemy się za 10 minut w parku spotkać? pilna sprawa!''
Szybko odpisałam jej, że będę. Wyłączyłam telewizor, ubrałam moje trampki i wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz. Do parku nie miałam daleko, więc nie musiałam się aż tak bardzo spieszyć. Gdy weszłam do parku, było tam pełno ludzi, więcej niż zazwyczaj. Zaczęłam więc poszukiwanie dziewczyny. Po paru minutach znalazłam ją siedzącą na jednej z ławek na prost fontanny. Nie siedziała jednak sama, obok niej siedziała Eleanor. Podeszłam do nich i się przywitałam. Usiadłam na ławce i zadałam pytanie:
- To co to za pilna sprawa?
- Wiesz, że za parę dni chłopcy mają następną rocznicę gdy są grupą? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Pezz.
- No wiem, dokładnie 23 - powiedziałam i po chwili dodałam - wymyślamy jakąś niespodziankę?
- Właśnie po to się tu spotkałyśmy - powiedziała z uśmiechem El.
- No to morze zrobimy jakąś imprezę na którą zaprosimy wszystkich ich przyjaciół, jak i rodzinę? - powiedziałam.
- Genialny pomysł. - zgodziły się ze mną.
- Tylko,że ja nie znam od nich przyjaciół ani rodziny, więc wy byście się musieli tym zająć a ja zajęłabym się szukaniem odpowiedniego prezentu dla nich. - powiedziałam.
- No ok, ale jaki mamy im dać prezent? - spytała Pezz.
- Na pewno musi być oryginalny - zaczęłam.
- I musi złączyć pięć różnych charakterów - dokończyła za mnie El.
Długo jeszcze tak rozmawiałyśmy i zastanawiałyśmy się co im kupić i jak zrobić tą imprezę. Gdy wszystko już ustaliliśmy pożegnałyśmy się i każda z nas poszła w inną stronę. Szłam powolnym krokiem do domu, bo i tak nie miałam co robić. Nie wiedziałam kiedy chłopcy wrócą, więc nie spieszyło mi się do domu. Gdy weszłam do domu spojrzałam na zegarek a tam już około 14. poszłam do kuchni i zrobiłam sobie obiad. Po zjedzeniu położyłam się na kanapie w salonie i oglądałam tv, gdy nagle weszli a raczej wbiegli chłopcy, ja powoli usiadłam na kanapie i patrzałam na nich z miną WTF? Zaraz cała piątka znalazła się obok mnie na kanapie i pierwszy odezwał się Zayn:
- I jak buło u Eleanor? - spytał.
Gdy mnie spytał, znowu zaczęła mnie lekko głowa boleć i przypomniały się wszystkie wspomnienia ze wczorajszego dnia. 
- A fajnie, fajnie - powiedziałam, chłopcy na szczęście nie wiedzieli, że byliśmy w klubie i niech lepiej tak zostanie.
- Dlaczego tak późno wróciłaś? - spytał Harry.
- A no oglądaliśmy jeszcze do nocy filmy - skłamała.
- Ta... a ja widziałem coś innego - powiedział Lou.
- Co? - spytałam, aby się tylko nie dowiedział!
- Byliście w klubie, nie okłamuj nas! - powiedział Lou poważnie.
- W jakim klubie? - próbowałam być zaskoczona.
- Nie udawaj tylko popatrz - powiedział Harry i pokazała na zdjęcie w jego telefonie gdzie jestem ja El, Perrie, Christina i Gretchen.
Dopiero teraz skapłam się, że w tym klubie robiono nam zdjęcia no i wiadomo, ze wylądują one w internecie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć więc siedzieliśmy wszyscy w nie zręcznej ciszy, aby ją przerwać powiedziałam:
- No dobra, byłam w tym klubie! No i co? - powiedziałam.
- Nic! Chcieliśmy widzieć tylko twoją reakcję - zaśmiali się wszyscy a ja siedziałam nie dowierzając temu co przed chwila usłyszałam.
Oni mnie tak po prostu na brali! Jak oni mogli? Siedziałam z miną obrażoną, jednak po paru sekundach śmiałam się razem z nimi. Gdy wszyscy skończyli się śmiać spytałam:
- Chcecie obiad? - spytałam.
- Tak! - odpowiedzieli chórem.
Chłopcy poszli do jadalni a ja poszłam do kuchni wyciągnąć obiad który dla nich zostawiłam. Nagle ktoś położył ręce na moich biodrach i mocno mnie przytulił. Od razu poznałam się, ze to on i mocno się do niego wtuliłam. Harry objął mnie ramionami i szepną do ucha:
- Gotowa na spacer? - uśmiechnęłam się
- Zawsze - odpowiedziałam
- No to po obiedzie idziemy na spacer - powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
Harry wyszedł z kuchni a ja zaraz za nim niosąc dla wszystkich obiad. położyłam na stole i wszyscy zaczęli jeść. Ja poszłam do pokoju i zaczęłam szukać odpowiednich ubrań na spacer z Harrym. Po paru minutach ubranie leżało już na moim łóżku: czarno-beżowa sukienka bez ramiączek do tego szpilki i dodatki. Nie wiem dlaczego, ale świadomość kazała mi się właśnie tak ubrać. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i rozpuściłam moje długie blond włosy. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i zeszłam do dół, gdzie siedzieli wszyscy i oglądali tv. Gdy usłyszeli moje kroki każdy obrócił się w moja stronę a Harry wstał. Dopiero teraz zauważyłam że ma na sobie granatową marynarkę, pod nią niebieski pod koszulek, czarne rurki i brązowe buty, Wyglądał prze pięknie. Gdy zeszłam na dół przytulił mnie i czule pocałował. Chłopcy jak zawsze zaczęli piszczeć i klaskać, jednak my nie zwracaliśmy na to uwagi. Harry chwycił moja dłoń i wyszliśmy z domu. 

                                                          *Oczami Harrego*

Gdy usłyszałem kroki obróciłem moją głowę i ujrzałem ją. Me serce zaczęło mocniej bić. Był ubrana w krótką czarno-beżową sukienką i szpilki. Jej długie blond włosy opadały na jej ramiona. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem. Następnie ją namiętnie pocałowałem. Tak bardzo jej potrzebuję. nie umiem wyobrazić sobie życia bez niej. Chłopaki jak to oni musieli zacząć piszczeć ale ja nie zwracałem na nich uwagi, najważniejsza była dla mnie tylko ona. Chwyciłem jej dłoń i wyszliśmy z domu. Kierowaliśmy się w stronę parku rozmawiając na wszystkie możliwe tematy. Cały czas się uśmiechała, widać, ze była szczęśliwa. Gdy weszliśmy zobaczyliśmy dzieci bawiących się, zakochane pary,  babcie karmiące keviny, i szczęśliwe jak i smutne osoby. Usiedliśmy na ''naszej'' ławce. Objąłem ją ramieniem a ona położyła głowę na moje ramię. Nastała cisza, jednak nie krepująca tylko szczęśliwa. W pewnym momencie przypomniałem sobie co miałem zrobić. Odsunąłem się trochę od Olivii i zacząłem szukać w kieszeni. Olivia przyglądała mi się z uśmiechem na twarzy. Wreszcie znalazłem tą rzecz co miałem i wyciągnąłem z kieszeni nóż. Spojrzałem na Olivię, aby zobaczyć jej reakcję. Była zaskoczona jednak nie bała się, bo mi wierzyła, że nigdy bym jej niczego nie zrobił.Wierzyła mi. Ucieszyłem się z tego i się uśmiechnąłem. Chwyciłem nóż za rękę i wygrawerowałem na ławce '' H+O= Forever''. Schowałem nóż z powrotem do kieszeni i spojrzałem na Olivię. Na jej twarzy był szeroki uśmiech, cieszyłem się że jej się podoba. Olivia przysunęła się bliżej i pocałowała mnie. Nasze języki toczyły nieskończoną walkę.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
I jest już 16 rozdział! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam nowego ale nie miałam czasu ;/.
Mam nadzieję że się podoba ;*
Następny rozdział spróbuję dodać albo w sobotę albo w niedzielę ;*
CZYTASZ?= KOMENTUJ