środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 42

*Oczami Olivii* 

Premiera ''This Is Us'' zbliża się coraz wielkimi krokami. Zostały do niej tylko trzy dni, ale jak na razie nie chcę się tym martwić. Próbuje o tym jak najmniej myśleć i na razie wychodzi nawet dobrze. 
Chłopcy mają dzisiaj ważny koncert w Londynie, jednak są na niego bardzo dobrze przygotowani. Codzienne próby przez ostatnie dni opłacały się. Często jeździłam z Eleanor po tańcach na ich próby, aby zobaczyć co takiego ciekawego na nich robią. Zawsze jest na nich wesoło. Wygłupiają się, śmieją, ale gdy trzeba to zachowują się poważnie. I to się nazywa praca! Na prawdę kochają to co robią i oddali by za to wszystko, gdyby musieli. Widać to po ich twarzach. 
Do domu też powoli wraca ta sama atmosfera co prędzej, nie chodzą już tak często smutni, co nie oznacza, że tego w ogóle nie robią. Oczywiście, że się tak zachowują, ale już nie przez całe dnie. 
Chłopcy namówili mnie teraz, abym poszła do lekarza, bo się o mnie na prawdę martwią. Próbowałam im wytłumaczyć, że to nic takiego strasznego, że to przez stres. Zawsze gdy nawiązują do mojego zdrowia, mówię, że to przez stres, aby się tak nie martwili, ale teraz coraz rzadziej w to wierzą. Więc po premierze muszę udać się do lekarza, jeżeli nadal będę się tak źle czuć. Niestety nic się nie polepszyło.

Otworzyłam po woli moje powieki i pozwoliłam moim oczom przyzwyczaić się do słońca, które skradało się przez niezasłonięte okno. Powoli obróciłam się w drugą stronę, aby zobaczyć Harrego. Niestety tam go już nie było. Na pewno już się pakuje - pomyślałam. 
Postanowiłam wstać z miękkiego łóżka, więc nie chętnie na początku dźwignęłam się do pozycji siedzącej, a następnie wyciągnęłam pierwszą nogę i drugą na podłogę. Wstałam i ruszyłam do szafki, gdzie wybrałam ubranie. Dzień znów zapowiadał się słonecznie, więc postanowiłam ubrać krótkie niebieskie spodenki w białe paski, do tego biały top i na to niebieska koszula i odpowiednie bransoletki. Wybrane już ubrania wzięłam do ręki i ruszyłam do łazienki. Odtworzyłam drzwi i weszłam do niej. Niestety łazienka była zajęta. Usłyszałam dźwięk wody i spojrzałam w stronę prysznica gdzie był Harry.
Otworzył swoje oczy i swój wzrok skierował w moją stronę. Na jego twarzy pojawił się uśmiech a na mojej rumieńce. Pomachał mi z szerokim uśmiechem, ja tylko wydukałam ciche ''Przepraszam'' i szybko wyszłam z łazienki. Przez cały czas miałam przed oczami Harrego z jego umięśnionym ciałem. Moje nogi zaczęły robić się jak z waty, więc usiadłam na skraju łóżku, czekając, aż mój książę z bajki wyjdzie z łazienki i ja będę mogła do niej wejść.
Po paru minutach ciszy, drzwi od łazienki uchyliły się i wyszedł z niej Harry, ubrany w biały T-shirt i czarne leginsy. Wyglądał jak zawsze seksownie. Podszedł do mnie i mnie namiętnie pocałował.
- I jak podobało się? - poruszył śmiesznie brwiami, na co ja się tylko zarumieniłam - Jak chcesz mogę to chętnie powtórzyć, ale teraz z tobą.
Objął mnie w pasie i znów pocałował. Moje usta potrzebowały jego ust. Tak bardzo go pragnęłam.
- Czemu nie - powiedziałam, gdy oderwaliśmy się od siebie - ale teraz jedziesz na koncert, więc następnym razem - mrugnęłam do niego okiem i weszłam do łazienki.
Zdjęłam moją piżamę i weszłam po prysznic. Po sekundzie na moje ciało spływały krople wody. Umyta i obudzona wyszłam z prysznica i ubrałam moje wybrane już ciuchy. Następnie zrobiłam makijaż i uczesałam się w koka.
Wyszłam z łazienki, ale w moim i Harrego pokoju, Jego już nie było.Postanowiłam, więc ruszyć do kuchni, gdzie siedziała cała piątka.Usiadłam obok Louisa i wzięłam jedną kanapkę,aby się nie martwili a na ich twarzach zaraz zawitał uśmiech.
Po zjedzonym śniadaniu chłopcy musieli się już zbierać. Koncert mają wieczorem, ale teraz muszą jeszcze poćwiczyć, ponieważ jak mi powiedzieli jest to jeden z ich najważniejszych koncertów w tym roku. Pożegnałam się z nimi i pomachałam im przez okno gdy wchodzili do wielkiego, czarnego samochodu. Następnie wzięłam się za sprzątanie. Umyłam wszystkie naczynia ze śniadania i ze wczorajszej kolacji, a następnie poszłam do mojego pokoju i wzięłam gitarę do ręki.
Od razu wyciągnęła z szafki moje nuty. Moje palce przemieszczały się po gitarze, a mój głos po woli stawał się coraz głośniejszy:

Kiedy patrzysz mi w oczy
Powiedz mi, że mnie kochasz
Wszystko jest dobrze
Kiedy jesteś obok mnie
Kiedy patrzysz mi w oczy
Znajduję namiastkę nieba
Odnajduję swój raj
Kiedy patrzysz mi w oczy


Jak długo będę czekać, żeby znowu z tobą być?
Powiem ci, że cię kocham w najlepszy sposób jaki znam
Nie zniosę już dnia bez ciebie
Jesteś światłem, dzięki któremu znika moja ciemność. 


Po dobrej godzinie grania odłożyłam gitarę i spojrzałam na zegarek aby sprawdzić która jest godzina. Była już 11, wiec postanowiłam iść na spacer a następnie do studia, ponieważ wpisałam się do kolejki. Spakowałam, więc potrzebne rzeczy na tańce do torby, ubrałam buty i zamknęłam dom na klucz. Sprawdziłam jeszcze czy na pewno je zamknęłam a następie ruszyłam do parku, który znajdował się nie daleko domu chłopaków. Weszłam do niego i robiłam następne powolne kroki. W parku, mimo, że była godzina obiadu było bardzo dużo osób. Dzieci bawiły się na placu zabaw, na ławkach siedziało dużo osób, nie które z nich się przytulało lub całowało. Na jednej ławce siedziała starsza pani z swoim wnukiem i karmiła gołębie. Dawała do rączki dziecka chlebek i zachęcała go, aby teraz on też spróbował. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Była taka piękna atmosfera, że aż chciało się uśmiechać. Wszyscy wokół byli tacy szczęśliwi.
Po piętnastu minutach spaceru w parku wyszłam z niego i moim następnym kierunkiem było studio. Nie mogłam się nacieszyć, że wreszcie to zrobię z jednej strony boję się, bo to może mocno boleć ale też chcę mieć taką pamiątkę, która będzie mi o kimś przypominać, taką jaką ma Harry. Pewnym już krokiem ruszyłam do budynku.
Po dziesięciu minutach znajdowałam się już w środku budynku, podeszłam do lady gdzie stał chłopak w moim wieku, może rok starszy.
- Dzień dobry, byłaś zapisana? - spytał uprzejmie uśmiechają się.
- Dzień dobry, tak jestem - oddałam uśmiech.
- Masz osiemnaście lat? - spytał.
- Będę mieć w październiku, więc już nie tak daleko.
- No nie wiem... - odpowiedział.
- Proszę - uśmiechnęłam się słodko na co się zaśmiał.
- No dobra. Zapraszam - powiedział i wskazał drzwi.
Weszłam do pokoju który wskazał a po chwili on też wszedł.
- I wybrałaś już jaki chcesz tatuaż? - spytał robiąc coś z przyrządami.
- Tak - wyciągnęłam z torby kartkę na którym znajdował się napis.
- Jesteś pewna? - spytał.
Pokiwałam twierdząco głową, po czym usiadłam wygodnie na fotelu.

***

Zapłaciłam za tatuaż i wyszłam ze studia. Niestety przez ten tatuaż nie mogłam iść dzisiaj na tańce, ponieważ było by to zbyt ryzykowne stwierdził Kevin - chłopak który robił mi tatuaż. Moim tatuażem był napis: ''Never awake'' na nadgarstku. Wybrałam sobie właśnie taki napis, ponieważ nigdy nie chcę się budzić z mojego życia, które jest jakby sen. Mam wspaniałe życie i nigdy nie chcę się z niego ''obudzić'', jeżeli kiedyś by się to skończyło to chciała bym mieć taką pamiątkę, która przypominała by mi o tych wszystkich chwilach które spędziłam tutaj w Lodynie i z chłopakami. To taka jakby pamiątka, która będzie mi przypominać o wszystkich chwilach przeżytych tutaj, nawet jeśli będę tu do końca życia.
Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon i napisałam wiadomość do Jessi, że mnie nie będzie na dzisiejszych zajęciach i, że jutro wszytko wytłumaczę. Schowałam telefon z powrotem do spodni i ruszyłam do domu. Chłopców nie ma już w domu, kuzynki za pewne też w domu nie ma. Ostatnio widziałam ją miesiąc temu lub jeszcze dawnej. Coraz rzadziej się spotykamy. Chciałam bym ją znów zobaczyć, pogadać. To dzięki niej i jej rodzicom mam właśnie takie życie. Gdyby mnie nie zaprosili do Londynu nie poznała bym mojego brata, oraz reszty zespołu, nie była bym wtedy z Harrym, nie poznała bym też wielu wspaniałych ludzi. To jej zawdzięczam to szczęście. To on to umożliwiła.
Po paru minutach doszłam do domu, otworzyłam drzwi i weszłam po schodach do mojego i Harrego pokoju. Torbę położyłam przy ścianie a z szafy wyciągnęłam jakieś dresy, w które się przebrałam. Cały dzień spędzę sama w domu, więc po co się stroić?
Nagle usłyszałam dzwonek, a następnie pukanie do drzwi. Zbiegłam szybko po schodach i poszłam otworzyć drzwi. Ciekawe kto do mnie przyszedł?.. Albo i do chłopaków....


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Łał udało mi się napisać następny rozdział ^^
Jak minęły wam święta?
Byliści mokrzy? Bo ja tak :C Musiałam się 2 razy przebierać. Jakich ja mam ''kochanych'' sąsiadów i nie tylko. Eh...
Nie wiem kiedy będzie nowy rozdział, chciała bym aby był za tydzień, ale tego nie obiecuję, bo nie wiem czy będę miała czas.
Do następnego ;**

15 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ! 

 



czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 41

*Oczami Olivii*

Minął tydzień. Zajęcia taneczne stawiają się coraz cięższe. Zawody miały się odbyć dopiero gdzieś za jakiś miesiąc, ale plany się zmieniły i są za dwa tygodnie. Nasza choreografka martwi się, tak jak my. Nie mamy jeszcze dokończonego układu, nie pamiętamy kroków, a dzień zawodów zbliża się coraz szybciej. Każdy z nas martwi się, czy uda nam się wyrobić. Nawet gdybyśmy skończyli ten układ, to musimy go jeszcze pod szlifować, wszystko musi być na swoim miejscu. Wszyscy bardzo się martwimy i chcemy wygrać. Chcemy dać z siebie wszystko. Każdy z nas przychodzi codziennie na zajęcia, nie robi sobie wolnego tak jak wcześniej. Jednak mnie męczy jeszcze coś bardziej strasznego. Dokładnie za tydzień jest premiera ''This Is Us'', czyli wtedy razem z Harrym informujemy wszystkich o naszym związku. Gdy tylko myślę o tym dniu, do moich oczu wpływają łzy. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, chcę żeby już wszyscy wiedzieli, żeby Harry nie musiał niczego ukrywać i był wreszcie całkiem szczęśliwy. Mimo tego, że Harry próbuje ukryć, że boli go te ukrywanie naszego związku, ja to widzę. On nie umie przede mną niczego ukryć. Każdy jego nastrój umiem odczytać, gdy tylko go zobaczę. 
Boję się, że jego fani mnie nie zaakceptują, że nie będą mnie lubić. Nie chcę być dla nikogo ciężarem, nawet dla jego fanek. Dlatego zwlekałam tak z tym ujawnieniem. Ale teraz będę musiała przez to jakoś przejść, dla niego, żeby on mógł być szczęśliwy. 
Mój braciszek i Jade zostali parą, z czego bardzo się cieszę. Nareszcie znalazł tą swoją księżniczkę z bajki. Na razie, także ukrywają swój związek i chcą o nim powiedzieć, tak jak ja i Harry na premierze. Nasi nowo zaręczeni, także ogłoszą swoje zaręczyny na premierze. Coś czuję, że ta premiera filmu będzie bardzo ciekawa i wyjątkowa. Fani dowiedzą się dużo ciekawych rzeczy.
Obudziły mnie promienie słońca. Otworzyłam moje zaspane powieki i spojrzałam na zegarek, który zmienił swoje położenie i wisi teraz na ścianie na przeciwko łóżka. 
Jedenasta! Co? Wstałam szybko z łóżka, wzięłam naszykowane ubrania i wparowałam do łazienki. Wzięłam szybki poranny prysznic, zrobiłam makijaż, rozpuściłam ubrania i ubrałam różową, krótką sukienką. Pogoda była bardzo piękna, jak na Londyn, więc musiałam wykorzystać okazję. 
Wyszłam z łazienki i ruszyłam do kuchni. Bardzo mnie dziwiło to, że żaden z chłopaków mnie nie obudził. Jest już po jedenastej, a ja bym nadal spała, gdyby nie śpiew ptaka, który wleciał do pokoju przez otwarte okno. 
Zeszłam do kuchni, spojrzałam na blat i zobaczyłam kartkę. Czyli znowu gdzieś pojechali. Coraz częściej nie ma ich w domu a ja nie wiem dlaczego. Chwyciłam kartkę do ręki i przeczytałam: 

'' W lodówce masz śniadanie. Mamy nadzieję, że się wyspałaś.
Smacznego :) 
                                                                         1D'' 

Schowałam kartkę do kieszeni i otworzyłam lodówkę. W lodówce znajdowało śniadanie: placki. Wzięłam jednego na talerz i poszłam do salonu. Od jakiegoś czasu, nie jem już tak dużo. Nie jestem nawet często głodna. Jogurt na obiad nawet mi wystarczy. Chłopcy się z tego powodu bardzo martwią, boją się żeby mi się nic nie stało. Próbuje ich uspokoić, że to przez stres, że stresuję się premierą i zawodami. Jednak szczerze to sama nie wiem co się ze mną dzieje. Nie mam już takiego apetytu i jedno jabłko jako danie mi wystarczy. 
Usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor, gdzie leciał jakiś romans. Po paru minutach zjadłam placek. Bój brzuch stał się pełny, że nie miałam miejsca na następnego. Prędzej jadłam po trzy - cztery placki, a teraz tylko jeden. 
Wyłączyła telewizor i ruszyłam do kuchni aby pozmywać naczynia. Nagle usłyszałam, jakby dźwięki gitary. Odłożyłam talerz na blacie i ruszyłam do ogródka, bo właśnie stamtąd dochodziła muzyka. Szłam po woli, aż nagle ujrzałam mojego chłopaka, który sobie siedział i grał na gitarze.
Podeszłam do niego bliżej i wtedy on mnie zauważył. Odłożył swoją gitarę, podszedł do mnie i wbił się w moje usta.
- Wyspała się moja księżniczka? - spytał, gdy nasze usta oderwały się od siebie.
- Powiedzmy, że tak - uśmiechnęłam - myślałam, że pojechałeś.
- Ja nie, tylko reszta. - uśmiechnął się po czym dodał, jakby czytał z moich myśli - pojechali do sklepu na zakupy, bo lodówka jest już prawie pusta.
Oboje usiedliśmy na ławce, gdzie przed chwilą siedział.
- Co grałeś? - spytałam, spoglądając w jego piękne oczy.
Mogłabym w nie cały czas spoglądać. Potrzebuję tylko go. On jest dla mnie jak powietrze, jak własna odmiana heroiny, która biorę codziennie, aby przeżyć.
- Happily. Zaśpiewasz? - spytał po czym przysunął się bliżej mnie, przez co dostałam dreszczy na całym ciele. Od pewnego czau, zachowywała się przy nim bardzo dziwnie. Gdy tylko coś powiedział, miałam ciarki i rumieniłam się.
- Dobrze, ale ty zemną - powiedziałam, po czym dotknęłam moimi ustami jego ust.
Harry zaczął grać, na gitarze a ja przypomniałam sobie naszą randkę na miesięcznicę, wtedy grał dla mnie na gitarze ''Little Things'' i tego dnia dostałam od niego naszyjnik w kształcie serca, który codziennie noszę, a Harry dostał naszyjnik na którym był klucz do mojego serca, który także codziennie nosi.
Po chwili zaczęliśmy śpiewać:

You don’t understand, you don’t understand
What you do to me when you hold his hand
We were meant to be, but a twist of fate
Made it so we had to walk away

'Cause we're on fire, we are on fire
We’re on fire now

Yeah, we’re on fire, we are on fire
We’re on fire now

One, two, three!

I don’t care what people say when we’re together
You know I wanna be the one who hold you when you sleep
I just want it to be you and I forever
I know you wanna leave so come on

Baby be with me so happily

It’s 4 a.m. and I know that you’re with him
I wonder if he knows that I've touched your skin

And if he feels my traces in your hair
I’m sorry love, but I don’t really care

Cause we're on fire, we are on fire
We’re on fire now

Yeah, we’re on fire, we are on fire
We’re on fire now

One, two, three!

I don’t care what people say when we’re together
You know I wanna be the one who hold you when you sleep
I just want it to be you and I forever
I know you wanna leave so come on baby be with me so happily

So happily

One, two, three, four!

Oh, oh, oh
Oh, oh, oh
We’re on fire now
Oh, oh, oh
Oh, oh, oh
We’re on fire now (Liam: We're on fire)
Oh, oh, oh
Oh, oh, oh
We’re on fire now


I don’t care what people say when we’re together
You know I wanna be the one who hold you when you sleep
I just want it to be you and I forever
I know you wanna leave so come on baby be with me so happily

I don’t care what people say when we’re together
You know I wanna be the one who hold you when you sleep
I just want it to be you and I forever
I know you wanna leave so come on

Baby be with me so happily

Po skończonej piosence usłyszeliśmy oklaski i zauważyliśmy, że w ogrodzie znajdowała się reszta One Direction. Każdy miał uśmiech na twarzy, widać, że im się podobało.
- Brawo! - krzyknęli wszyscy.
- Tacy pięni i tacy utalentowani - zawołał Louis.
Znowu się zarumieniłam! Co się ze mną dzieje?! Harry widząc to pocałował mnie namiętnie, po czym objął w pasie i okręcił w kółko.
- Chodźcie na obiad zakochańcy! - zawołał Niall.
Harry postawił mnie z powrotem na ziemi, po czym spytał:
- A co mamy?
- PIZZA!! - krzyknął Zayn i dźwignął jeden z worków, gdzie znajdowało się dużo pudełek pizzy.
Na sam widok zrobiło mi się nie dobrze. Ale.... dlaczego?
Harry pociągnął mnie w stronę jadalni, więc niestety musiałam tam pójść.
Chłopcy otworzyli każdą pizzę i zaczęli brać. Tylko ja jedna, nadal miałam pusty talerz i patrzałam na jedzenie z obrzydzeniem. Chłopcy to niestety zauważyli i dali mi kawałek pizzy.
- Muszę? - spytałam błagalnym głosem.
- Tak - powiedział stanowczo Liam.
Wiedziałam, że nie mam się co kłócić bo i tak nie wygram, więc musiałam zjeść ten kawałek.
Po paru minutach mój talerz znów był pusty, więc odetchnęłam z ulgą.
Widziałam już, że Harry chce mi nałożyć następny kawałek, więc wzięłam szybko talerz i go zakryłam.
- Nie jest już głodna - powiedziałam mu.
Zauważyłam w jego oczach ból i zmartwienie. Martwi się o mnie i wiem, że chce jak najlepiej, ale nie.
- Ale zjadałaś tylko jeden kawałek. Prędzej jadłaś całą pizzę, a gdy byłaś pełna to i tak zjadłaś trzy kawałki - powiedział zmartwionym głosem Zayn.
- Martwimy się o ciebie Liv - powiedział Niall.
- Nie musicie, nic się przecież nie dzieje. To wszystko przez stres. Naprawdę - patrzałam w podłogę.
- No dobrze, jak tak uważasz. - zabrał głos Liam.
- Na pewno nie chcesz jeszcze? - spróbował Lou.
- Naprawdę.
Każdy zamilkł i jadł swoją pizzę. Wiem, że zrobiłam źle. Ale co mam zrobić? To przecież , nie moja wina że jestem najedzona.
Po obiedzie poszłam razem z Lou do kuchni, bo dzisiaj padło na nas. Musieliśmy wszystko pozmywać.
- To co jedziesz dzisiaj z nami na próbę? - spytał Louis.
- Na co? - spytałam wycierając jeden z talerzy.
- No na próbę, za niedługo mamy występ i musimy poćwiczyć. Dlatego nie ma nas teraz często w domu.
- Mam tańce nie mogę ich opuścić - powiedziałam.
- Rozumiem, ale jak zmienisz zdanie to czekamy na ciebie - uśmiechnął się i wyszedł z kuchnni, bo nasza praca była już gotowa.
To dlatego nie było ich teraz tak często w domu... mają próby.
Weszłam do mojego i Harrego pokoju, wyciągnęłam moją torbę na zajęcia, spakowałam moje dresy i poszłam do łazienki aby spiąć swoje włosy w koka. Gotowa zeszłam  do salonu, gdzie siedział cały zespół.
- Zawieść cię? - spytał Harry, wstając z kanapy.
- Nie trzeba. Przejdę się - pocałowałam go w policzek, po czym poszłam ubrać conversy.
- I tak cię zawiozę - powiedział i chwycił kluczyki.

Po paru minutach byłam już na mniejscu.
- Jeśli będziesz chciała przyjechać na naszą próbę to zadzwoń i przyjadę po ciebie - powiedział po czym wbił się w moje usta. Tak bardzo go pragnęłam. Nie umiałam wytrzymać bez niego jednej chwili. Gdy nasze usta się od siebie oderwały, pożegnałam się z nim jeszcze raz i ruszyłam w stronę szatni.

*Oczami Harrego*

Pojechałem z powrotem gdzie czekają na mnie chłopaki, abyśmy pojechali na próbę. 
Po paru minutach jazdy, znalazłem się na naszym podjeździe, wysiadłem z samochodu i ruszyłem do drugiego samochodu, gdzie siedziała już cała czwórka. 
Samochód ruszył, a z naszych ust nadal nie wydobył się żaden dźwięk. Nawet Niall się nie śmiał, coraz częściej chodził smutny, a powinien być szczęśliwy. Znalazł swoja księżniczkę, ale zamiast uśmiechu na jego twarzy jest strach i i ból, tak jak na każdej z naszej twarzy. Bardzo się martwi i boi o Olivią. Ona prawie nic nie je, często jest słaba i staje się coraz bardziej chudsza. Nikt z nas nie wie co się z nią dzieje. Ona mówi, że to przez stres z powodu zbliżającej się premiery i zawodów. Ale, to nie może być prawda. Ona staje się coraz bardziej chudsza!
- Martwię się o Liv - rozpoczął Lou.
- Jak każdy z nas - powiedziała cicho Zayn.
- Ona się staje coraz chudsza i bladsza. Zauważyliście to? 
- Tak - powiedziałem i poczułem ukłucie na sercu. 
- To już trwa z co najmniej dwa tygodnie, a może nawet trzy. - zabrał głos Liam.
- Co zrobimy? - spytał Louis.
- Nie mam pojęcia. Może wyślemy ją na jakieś badania? - dał propozycję Zayn.
- Albo będziemy zmuszać ją do jadzenia - powiedział pierwszy raz Niall.
- Ale nie damy tak cały czas, musimy wysłać ją na te badania. Nie ma bata!
- Tylko czy się zgodzi.....

*Oczami Olivii* 

Po skończonych zajęciach ruszyłam piechotą do domu. Chłopcy na pewno są już na próbie, więc ani do Harrego nie dzwoniłam. Zbliżała sie 17 a ja nadal nie byłam głodna. Coraz bardziej mnie to dziwiło. Nie wiem co się ze mną dzieje i to jest najgorsze.
Po dwudziestu minutach spokojnego spaceru doszłam do mojego domu. Weszłam do niego, zdjęłam buty i ruszyłam do salonu, bo byłam wykończona po zajęciach. Otworzyłam drzwi od salonu, a na kanapie siedziała spokojnie Eleanor! Podskoczyłam ze strachu, bo na początku jej nie zauważyłam.
- Czy tych chcesz, żebym dostała ataku serca?! -spytałam.
- Ciebie też miło widzieć - zaśmiała się i mnie przytuliła. - Schudłaś - powiedziała zmartwionym(?) głosem.
- A czuję się jakbym przybrała - powiedziałam, po czym opadłam na kanapę. 
- No to co? Jedziemy na próbę od chłopaków? Na pewno się ucieszą! - powiedziała zachwyconym głosem.
- No.. ok. Czemu nie - uśmiechnęłam się.
Ubrałam z powrotem moje buty i wyszłam na dwór razem z El. Zamknęłam dokładnie dom i ruszyłam do jej samochodu.
- Wiesz gdzie maja próbę? - spytałam dziewczyny, gdy siedziałam już w samochodzie.
- Powiedzmy - zaśmiała się.
- Powiedzmy? - również się zaśmiała - czyli zabierasz mnie na wyprawę nie wiedząc gdzie jechać?
Nie wiedziałam co jest w niej takiego specjalnego, ale ona zawsze umie mnie rozbawić i poprawić humor. Gdy jest mi źle ona to wyczuwa, nawet gdy nie jest blisko mnie i dzwoni do mnie. To jest na prawdę prawdziwa przyjaźń. Na nią mogą zawsze polegać.
- A właśnie, że wiem! Mam adres, tylko nie wiem dokładnie jaki to budynek, ale po wielkości powinnyśmy się skapnąć. - powiedziała i włączyła silnik.
Dzięki niej humor mi się coraz bardziej polepszał, śmiałam się, aż do łez i nie martwiłam się tak tą premierą. El bardzo dużo osób nie lubi, ale ona sie tym nie przejmuje, bo wie, że ma oparcie w Louise i, że na niego zawsze może liczyć.
Po około dobrej godzinie oraz wielu trudach dojechaliśmy wreszcie na miejsce.Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do drzwi. Przed drzwiami oczywiście tłum fanek, wiec ubrałyśmy razem z El kaptury i ruszyłyśmy do głównego wejścia, bo tam fanki nie mogą być. Przed wejściem stało około dziesięciu ochroniarzy, ale zaraz gdy mnie i El zauważyli, od razu wpuścili nas do budynku. Znajdowało się w nim bardzo dużo korytarzy oraz ludzi, ale jeszcze więcej było drzwi. I jak tu ich znaleźć? Miałyśmy szczęście, bo właśnie obok nas przechodził Simon Cowell, który zaraz gdy nas ujrzał uśmiechnął sie i do nas podszedł.
- A jednak przyszłyście - powiedział, po czym nas przytulił.
- A właściwie, to gdzie oni są? - spytałam, na co on się jeszcze szerzej uśmiechnął.
- Zaprowadzę was - powiedział i ruszył.
Szliśmy przez jeden z wielu korytarzy, gdy zauważyłyśmy na końcu tego korytarza, wielkie szare drzwi. Przed drzwiami Simon przystanął:
- Chłopcy mają teraz przerwę, a ja idę zjeść kolację - powiedział i odszedł.
Na samo słowo kolacja zrobiło mi się nie dobrze.. Ugh co się ze mną dzieje?
El otworzyła drzwi i ujrzałyśmy wielką scenę, a na niej bardzo dużo osób.
- Kaptur - przypomniała mi El.
Zakryłyśmy się znów kapturami, ponieważ chciałyśmy zrobić niespodziankę chłopakom. Ruszyłyśmy więc aż do sceny.
Przed sceną stał mój Harry, który rozmawiał z Paulem i szczerzył się z ucha do uch. Takiego właśnie Harrego, chcę widzieć każdej sekundy: szczęśliwego.
Zdjęłyśmy kaptury i wtedy właśnie Harry obrócił się w moją stronę. Gdy mnie zauważył jego oczy zaczęły błyszczeć, a jego uśmiech się jeszcze bardziej powiększył. Podbiegłam do niego i rzuciłam się na niego, na co oboje zaczęliśmy się śmiać. Harry namiętnie mnie pocałował, po czym tak jak rano zaczął mnie kręcić w kółko, aż przewróciliśmy się na materac. Oboje śmialiśmy się głupcy. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. To druga osoba który umie mnie bez przyczyny rozśmieszyć i poprawić humor, a ja mu. Czasami wydaje mi się, jakbym była stworzona tylko po to, aby być przy nim.
- Przyjechałaś! - powiedział uśmiechnięty i znów mnie namiętnie pocałował.
- Tęskniłam - powiedziałam po czym go pocałowałam.
- Ja też. - dotknął swoimi gorącymi ustami mojego policzka i zaczął mnie kręcić.
Widziałam go dzisiaj rano, ale tak bardzo za nim tęskniłam. Gdy nie ma go przy mnie parę minut już za nim tęsknię. Chcę poczuć zapach jego perfum i chcę go znów dotknąć.
- Harry! - krzyknęła stylistka
- Co? - powiedział, odrywając jego usta od moich.
- Musimy ci przyszykować stój, teraz twoja kolej!
Niechętnie wypuścił mnie z jego ramion i ruszył za stylistką.
- Lou jest na dworze! - krzyknął do El i zniknął za drzwiami.
Podeszłam bliżej El, która cały czas była uśmiechnięta.
- Jaka z was wspaniała para! - pisnęła.
- Idziemy do Lou? - spytałam, jakbym nie słyszała co powiedziała, ale słyszałam, przez co się znów zaczerwieniłam.
- Tak! - krzyknęła uradowana.
Chwyciła mnie za rękę i zaczęła ze mną biec w stronę drzwi. Otworzyła je z wielkim rozmachem, po czym znajdowaliśmy się na zewnątrz. Od razu zauważyłyśmy Louisa, który grał w piłkę nożną, z jednym z ochroniarzy. Obok niego jeździł Zayn i Liam.
Louis zaraz gdy zauważył El podbiegł do niej, dźwignął ją i zaczął całować.
Do mnie po minucie przyszedł Zayn i Liam z uśmiechami na twarzy. tutaj każdy z nich wydaje się być taki szczęśliwy, jakby nie mieli żadnych zmartwień. To takie piękne widzieć ich takich szczęśliwych, ponieważ od dobrych paru dni chodzą po domu tacy smutni i spoglądają na mnie oczami pełnymi strachu i zmartwienia. Tutaj widzę ich na prawdę szczęśliwych. Ich oczy świecą się ze szczęścia, bo robią to co kochają. Maja wspaniałe życie, każdy z nich je ma. Więc dlaczego w domu chodzą tacy smętni? Dlaczego w ich własnym domu są tacy smutni? Czasami wydaje mi się, że ich w nim nie ma, bo każdy z nich znajduje się w swoim świecie. Prędzej każdy z nich nie umiał przestać rozmawiać lub się śmiać. A teraz? Wiadomo, czasami jest tak jak dawniej, na przykład tak jak dzisiaj rano, ale później znów wszystko wraca do szarej rzeczywistości. Niestety.

*Oczai Louisa*

Wszedłem z moją kochaną dziewczyną do środka budynku i usiadłem na kanapie.
- Nie wydaje ci się, że Liv schudła? Ona jest za chuda! - powiedziała zrozpaczona El. 
Jak widać nie tylko my się o nią martwimy...
- Tak i to bardzo, już prawie nic nie je. Zwykły jogurt lub zwykłe jabłko wystarczy jej do zjedzenia. A prędzej? Prędzej jadła tak dużo...
- Martwię się o nią Lou, ona jest dla mnie jak siostra - powiedziała ściszonym głosem.
Przytuliłem ją mocno do siebie, tak, że czułem jej mocne bicie serca.
- Ja też się o nią martwię. - pocałowałem ją w czubek nosa.
- Coś się dzieje, ale nie wiem co. - odpowiedziała El. 

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No i jest dłuuuuuugi rozdział :D
Piszę rozdziały na miesiąc i to jeszcze krótkie, więc teraz musiałam napisać dłuższe :) 
Pisałam od popołudnia do po dziesiątej, z przerwami, ponieważ przyszła do mnie koleżanka <3 
Jutro jadę z nią na rowery, więc nie dam rady dodać nowego rozdziału.
Ale może się w sobotę pojawić.... ( nie obiecuję)
I jak się podoba? 
Jak myślicie, czy fani polubią Olivię?
Chciałam wam również podziękować za ponad 26400 wyświetleń! Jesteście Kochani <3  

15 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ!